Jonsson przyznaje jednak, że o atak Sullivana nie ma żadnych pretensji. - Tak jest w sporcie, że raz przegrywasz, raz wygrywasz. My przegraliśmy. Wiedzieliśmy, że będzie bardzo trudno odrobić te 10 punktów, zwłaszcza, gdy nie masz połowy drużyny. W połowie zawodów wyglądało to naprawdę źle. Potem mieliśmy kilka dobrych biegów i znów byliśmy w grze. Było tak blisko na końcu! Wyprzedzałem Ryana kilka razy, on "zamykał mi drzwi". To było twarde ściganie, ale tak jeździ się, gdy rozstrzygają się losy medalu. Rozumiem to, nie mam żadnych pretensji. Zrobiłbym dokładnie to samo. Żałuję, że nie udało mi się przyjechać przed nim na metę - komentuje Jonsson.