Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Brąz na pocieszenie - sukces czy porażka tarnowian?
 07.11.2014 8:42
Przed rozpoczęciem sezonu działacze i kibice ?Jaskółek? z Tarnowa w ciemno wzięliby trzecie miejsce i brązowe medale na zakończenie rozgrywek. Drużyna z Małopolski okazała się jednak bardzo mocna i stała się głównym faworytem do złota. Brutalna rzeczywistość sportu żużlowego zweryfikowała jednak pewne sprawy. Plaga kontuzji, która dosięgła zespół w najważniejszej części sezonu, pokrzyżowała wszelkie nadzieje. A miało być tak pięknie...
Czy mimo wszystko nie jest pięknie? 
 
Trzeci medal z rzędu to przecież wspaniały sukces. Zwłaszcza, że przed sezonem głównym założeniem był awans do fazy play-off. Wszyscy mieli w pamięci rok 2013, kiedy Unii wiodło się w kratkę i ostatecznie trzeba było się sporo napracować, by znaleźć się w czołowej czwórce. Z zespołu odszedł Maciej Janowski, który postanowił wrócić do Wrocławia. Klub zareagował natychmiastowo, ściągając do Mościc Krzysztofa Buczkowskiego. Z Tarnowem pożegnał się także uwielbiany przez tamtejszą publiczność, sympatyczny Duńczyk Leon Madsen. Ktoś musiał bowiem zrobić miejsce dla powracającego do drużyny Grega Hancocka. Skład na papierze wyglądał więc bardzo dobrze. Sceptycyzm był jednak duży. Mówiono, że Laguta może nie powtórzyć takiego sezonu jak wcześniejszy, Hancock coraz starszy, Buczkowski słabszy od Janowskiego, Vaculik po dość przeciętnym sezonie ligowym 2013. Drużyna zaskoczyła jednak znakomicie. 
 
Tarnowska maszyna do wygrywania 
 
Unia wchodziła w sezon poprzez sparingi, które nie były do końca szczęśliwe. Podczas towarzyskiego meczu z Lesznem kontuzji nabawili się Janusz Kołodziej i junior Mateusz Borowicz. Popularny „Koldi” szybko doszedł do siebie, jednak młodzieżowiec „Jaskółek” z urazem zmagał się nieco dłużej. Na szczęście drużynę udało się poskładać przed pierwszym meczem sezonu. „Jaskółki” jechały do mistrza Polski, Falubazu Zielona Góra. Był to więc pierwszy poważny sprawdzian. Jak się okazało, zdany przez ekipę Cieślaka na szóstkę. Tarnowianie wygrali czterema punktami i nabrali wiatru w żagle. 
 
W drugiej kolejce Unia znokautowała na własnym torze Wybrzeże Gdańsk. Później było zwycięstwo z Gorzowem. W czwartej kolejce drużyna prowadzona przez Marka Cieślaka doznała goryczy porażki, przegrywając w Toruniu. Jak się później okazało, była to jedyna przegrana Unii Tarnów w sezonie zasadniczym. Strata punktów na Motoarenie nie podłamała żużlowców z Tarnowa. Wręcz przeciwnie. Drużyna z meczu na mecz jechała coraz pewniej i coraz skuteczniej. Przyjeżdżające drużyny miały problem żeby w Mościcach ujechać chociażby 30 punktów. Dotyczy to np. wrocławian i częstochowian, którzy zdobyli w Tarnowie zaledwie po 26  „oczek”. Największy opór postawiło Leszno, choć i tak przegrało 12 punktami. Tarnowianie punkty stracili jeszcze w ostatniej kolejce, remisując z Falubazem na własnym torze. Trzeba jednak pamiętać, że „Jaskółki” w składzie miały wtedy tylko dwóch seniorów. Unia Tarnów sezon zasadniczy zakończyła z wielkim rozmachem i ogromną przewagą punktową nad drugą drużyną w lidze. Pewnie szła po swoje... 
 
„Jaskółki” w gipsie, czyli kompletny rozpad drużyny 
 
Tuż przed fazą play-off wszystko zaczęło się psuć. Podczas GP w Gorzowie poważnej kontuzji dłoni nabawił się Greg Hancock, który nie mógł pojechać w pierwszym meczu w Lesznie. Jeszcze wcześniej łopatkę złamał Krzysztof Buczkowski. Na domiar złego, na początku września poważnej kontuzji nabawił się Martin Vaculik, który złamał obojczyk w zawodach ligi duńskiej. W Lesznie drużyna przystąpiła do meczu bez Hancocka, jednak było także widać niepełną dyspozycję zwłaszcza Martina Vaculika. Unia przegrała pierwszy półfinał 50:40, jednak nadzieje na awans pozostały. 
 
Mimo 10-punktowej przegranej w Lesznie, „Jaskółki” dość optymistycznie podchodziły do rewanżu w Tarnowie. Po raz kolejny nie pojawił się Greg Hancock, mimo że kilka dni później wystartował już w zawodach Grand Prix. Kibice oraz sam trener mieli spory żal do Amerykanina. On sam tłumaczył, że nie mógł przyjechać, bo w dniu meczu miał zabieg kontuzjowanej ręki. Tuż przed drugim meczem z Lesznem odbyło się GP Challenge, w którym dość mocno poobijał się Janusz Kołodziej. Skutki tego upadku były widoczne, bo „Jasiek” jeździł poniżej oczekiwań wszystkich. Pojedynek rewanżowy został przełożony z pierwotnego terminu z powodu opadów deszczu. Drugi mecz przeciwko „Bykom” okazał się jednak fatalny w wykonaniu zespołu tarnowskiego. Zawodnicy Unii byli zdecydowanie wolniejsi, jakby kompletnie niespasowani z mościckim owalem. W konsekwencji przegrali także drugi mecz i nie awansowali do finału. Warto odnotować, że w drugim półfinale w miejsce Hancocka pojawił się Jacob Thorssell, młody nabytek ze Szwecji. Nie pomógł on jednak swojej nowej drużynie. 
 
Drużyna była podłamana. Team spirit w zespole był mocno zaburzony. Swojego rozgoryczenia i rozczarowania nie krył nawet trener Marek Cieślak. Trzeba było jednak się pozbierać, bo wciąż pozostawała szansa na brązowy krążek. Drużyna dobrze zareagowała. Co prawda mecz o brąz w Zielonej Górze nie rozpoczął się najlepiej dla tarnowian, to jednak drużyna z Małopolski ostatecznie przegrała zaledwie czterema punktami, które z wielką nawiązką udało się odrobić w Tarnowie. W rewanżowym meczu padł bowiem wynik 63:27. Tarnowianie mogli zatem cieszyć się po raz kolejny z brązowych medali. 
 
Przeżyjmy to jeszcze raz 
 
Radość po wywalczeniu brązu nie trwała długo. Nie minęło wiele dni i o Tarnowie zaczęło być głośno. Niestety nie ze względu na osiągnięty sukces. Po raz kolejny zrobiło się gorąco na szczeblu zarządzania klubu. Główny sponsor wydał oświadczenie o zmniejszeniu środków na finansowanie klubu. O rezygnacji z posady trenera poinformował Marek Cieślak, który kilka dni temu potwierdził tę informację. Zawrzało w środowisku kibicowskim. Fani „Jaskółek” postanowili interweniować. Utworzyli specjalny profil na Facebooku oraz wystosowali specjalny list otwarty, pod którym podpisują się do dnia dzisiejszego. Organizują także wspólne spotkania pod stadionem w Mościcach oraz innych miejscach na terenie miasta. Fani chcą zmian w zarządzie. Mają także nadzieję, że główny sponsor Grupa Azoty nadal będzie finansował żużel. Sytuacja jednak nie wygląda najlepiej. 
 
Co dalej z żużlem w Tarnowie? 
 
Trudno powiedzieć jak zakończy się całe zamieszanie wokół klubu w Tarnowie. Słyszy się głosy, że sytuacja powinna ustabilizować się po wyborach samorządowych. Co jednak znaczy owa stabilizacja? Czy żużel w Tarnowie spadnie na dno jak ma to miejsce w Gdańsku czy Częstochowie? W mediach pojawiają się różne spekulacje. Jeśli pojawią się pieniądze i zostanie unormowana sytuacja w zarządzie, skład „Jaskółek” może wcale nie wyglądać źle. Większość żużlowców chciałoby w Tarnowie pozostać, jednak z powodu niestabilnej sytuacji rozglądają się za innymi pracodawcami. Na brak ofert z pewnością nie może narzekać żaden z nich. Mówi się o tym, że Tarnów opuści Kacper Gomólski, który rzekomo jest kuszony przez Toruń. Krzysztof Buczkowski ma oferty z Grudziądza, a Martina Vaculika podobno kuszą lukratywnym kontraktem w Rzeszowie. Janusza Kołodzieja chętnie widzieliby znowu w Lesznie. Zawodnicy wciąż czekają, jednak jeśli sytuacja nie zacznie się poprawiać, to z pewnością zaczną negocjować nowe kontrakty z zupełnie nowymi klubami. Przede wszystkim należałoby także znaleźć nowego trenera. Na razie wszystko w Tarnowie wisi na włosku i przy Unii Tarnów 2015 należy postawić wielki pytajnik.
 
 
 
Unia Tarnów 2014 w liczbach: 
 
Liczba meczów: 18
Zwycięstwa: 13
Remisy: 1 
Przegrane: 4 
 
Najwyższa wygrana: 3 mecze zakończone wynikiem 64:26 – u siebie z Częstochową i Wrocławiem oraz wyjazd z Gdańskiem 
Najwyższa przegrana: 50:40 na wyjeździe z Lesznem w półfinale play-off. 
 
Zdaniem ZUZLEND.COM
 
Najlepszy zawodnik zespołu -  Greg Hancock 
 
Amerykanin wylegitymował się najlepszą średnią w całej Ekstralidze. Chociaż zabrakło go w najważniejszych meczach sezonu, liczby nie kłamią. Amerykanin wykręcał najlepsze wyniki. 
 
Najgorszy zawodnik zespołu – Mateusz Borowicz 
 
Młody zawodnik nie odnajdywał się zarówno na torze w Tarnowie jak również na wyjazdach. Kiedy go kontraktowano, spodziewano się z pewnością czegoś więcej. 
 
Największe zaskoczenie – Martin Vaculik 
 
Trudno wskazać zawodnika w Tarnowie, który byłby największym zaskoczeniem. W zasadzie po każdym żużlowcu można było spodziewać się świetnych wyników i tak też było. Biorąc pod uwagę jednak słaby sezon 2013 w wykonaniu Vaculika, wskazujemy na niego, bo poprawił swoją jazdę w lidze o 180 stopni. 
 
 
 
Amadeusz Bielatowicz (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com