Ostatni wychowanek GKMu Grudziądz, uwielbiany przez miejscową publiczność. Zawsze może liczyć na ich wsparcie, zwłaszcza w gorszych momentach. W ostatnim spotkaniu wykręcił osiem punktów plus trzy bonusy, a Grudziądz pokonał na swoim torze eKantor.pl Falubaz Zieloa Góra. W jednej z wypowiedz iw trakcie meczu Buczek powiedział, że ,,tor w Grudziądzu jest jaki jest", co wzbudziło fale podejrzeń, że w teamie Roberta Kempińskiego istnieją zgrzyty. Buczkowski mówi,że sens wypowiedzi był inny - Nic złego się nie dzieje. Wszystko jest w porządku. Niektórzy trenują więcej inni mniej. Zdarzały mi się taki tydzień, że na siedem dni jeździłem aż pięć razy. Byłem spasowany, mecz to jest mecz, tutaj pogoda inna. Osobiście uważam, że ten tor jest bardzo twardy i nie tylko goście mają z nim problemy, ale także gospodarze, co było widać, ale wygraliśmy mecz i to jest najważniejsze. Nie możemy patrzeć na to, czy Rybnik wygrywa czy nie. Musimy patrzeć na siebie, jechać swoje i ruszyć dupska na wyjazdach. To jest bardzo ważne, bo żużel nie polega na tym, żeby wygrywać u siebie ale podciągnąć wyjazdy.
Za dwa tygodnie ekipa MRGARDEN GKM Grudziądz pojedzie do Leszna, by tam zmierzyć się z miejscową Fogo Unią. W ubiegłym roku żółto-niebiescy przegrali na Smoczyku 54:36, a Buczek zdobył tam dziesięć oczek plus bonus zdobywając największą ilość oczek wśród gości. Ten mecz jest za dwa tygodnie. Jest mało czasu, bo nasze błędy, które popełniamy na wyjeździe będzie trudno poprawić w tym krótkim czasie. Nie będę się ciągle powtarzał, że jedziemy tam powalczyć, jedziemy po zwycięstwo i będzie dobrze. To trzeba wreszcie udowodnić. Mniej gadki, a więcej zdecydowanych ruchów i jechać z serduchem. Wiadomo, że jak ktoś nie ma sprzętu nie będzie narażał zdrowia. Niektóre rzeczy trzeba powtórzyć.
Jako, że Buczek jest z krwi i kości grudziądzaninem, cieszy kibiców dobrą jazdą i wynikami oni chcą mu dać jak najwięcej wsparcia. Podobnie było przed biegami nominowanymi, kiedy to głównie sektor kibicujący motywował się wzajemnie aby jak najgłośniej wykrzyczeć Krzysztof Buczkowski, i dać mu dodatkową energię do działania - W biegach nominowanych już czułem się dobrze. To, że Piotrek (Protasiewicz przyp.red.) mnie wyprzedził nie wynikało z jakiegoś mojego błędu, tylko Piotrek nabrał takiej prędkości i jechał taką linią, że nie spodziewałem się tam go. Ja wykonałem swoją robotę, można powiedzieć dobrze. Miałem dobry start, pojechałem wydawało mi się optymalną ścieżką. Okazało się, że Piotrek znalazł coś innego. Dowieźliśmy te 4:2 no ale, para Tomek Gollob Antonio Lindbaeck była mi się wydaje pewną parą na zwycięstwo biegowe. Cieszę się, że tak to się ułożyło i wygraliśmy mecz.
W sobotę, przed zawodami ligowymi Buczkowski walczył w eliminacjach Grand Prix w Terenzano. W zawodach zajął czwartą lokatę zdobywając dziesięć oczek - Nie jestem zmęczony. Miałem dobrych mechaników. Miałem swojego stałego mechanika Radka, pomógł nam bardzo Mariusz Puszakowski, który z nami pojechał, bo to jednak 1300 kilometrów trzeba było jechać, a ja sobie tylko spałem. Wiadomo, że to nie jest taki sen jak w domu, ale starałem się jak mogłem. Ludzie różne rzeczy mówią, że zmęczony, że sprzęt. Ale staram się jeździć wszędzie tam, gdzie jest mi dane, awansować się tam, gdzie tylko dobrze jadę. Oto chodzi w sporcie, że ja się w ten sposób po prostu spełniam.