Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Iveston PSŻ Poznań - OK Kolejarz Opole (wypowiedzi)
 09.04.2018 11:40
W niedzielne popołudnie żużlowcy z Poznania ulegli na Golęcinie ekipie prowadzonej przez Piotra Żyto w stosunku 43-47. Poniżej prezentujemy, co mieli do powiedzenia przedstawiciele obu drużyn.

Tomasz Bajerski (trener Ivestonu PSŻ Poznań): Zdecydowanie drużyna z Opola była dzisiaj lepsza. Wychodziła lepiej ze startu, miała lepszy dojazd do łuku. Nic, tylko pogratulować, a nas czekają kolejne dni pracy. Tor był podobny jak na treningach. Bardziej niektórzy zawodnicy źle się poprzestawiali. Może nie wszyscy, bo Wowka (Władimir Borodulin - dop. red.) i David bardzo dobrze wychodzili ze startu. Było też widać, że mieli szybkość, walczyli. Niektórzy muszą jeszcze popracować nad startami i się słuchać trenera.

 

 

Hubert Łęgowik (OK Kolejarz Opole): Nasza postawa dzisiaj była naprawdę zadowalająca. Zdarzyło się jednak parę wpadek. Mieliśmy dzisiaj naprawdę dobrze dopasowany sprzęt. Tor był dla nas odpowiedni. Świetną robotę wykonali trenerzy, którzy przedwczoraj zabrali mnie na trening do Częstochowy, tor był mniej więcej podobny. Myślę, że to nam pomogło, bo ustawienia motocykli były bardzo podobne. Myślę, że fajne zawody, mogły się podobać kibicom. Było parę fajnych biegów, parę fajnych mijanek. Mimo wszystko jesteśmy na początku sezonu, nasza forma będzie rosła dalej, będziemy wozić jeszcze lepsze zdobycze punktowe. Nie ma co spoczywać na laurach i trzeba dalej ciężko pracować, aby te wyniki były jeszcze lepsze. Mamy jasny plan na ten sezon. Chcemy awansować ligę wyżej, to jest nasze założenie. Wielkie słowa uznania dla zawodników z Poznania. Naprawdę dzisiaj dobrze jechali.

 

 

David Bellego (Iveston PSŻ Poznań): Uważam, że musimy spróbować ustawić odpowiednio motocykle, aby mieć dobre starty. Tor był naprawdę dobry. Dziś dysponowałem dobrą szybkością. W następny weekend mamy kolejne spotkanie. Dziś przegraliśmy, ale powrócimy silniejsi. Kiedy w zeszłym roku jeździłem w Krośnie, to nie było wokół tak wielu kibiców, więc bardzo miło jest ich widzieć. Jestem pełen nadziei, że w dalszym ciągu będą się zjawiać tak licznie.

Wiktor Skowron (za: inf. prasowa)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (18)
7 lat temu
Ernest Koza jest kontuzjowany, a pierwsze diagnozy mówią o złamaniu nogi. Zawodnik został wypisany ze szpitala w Gdańsku i udaje się do swojego rehabilitanta. Więcej na temat zdrowia poznamy po konsultacji ze specjalistami. Czekamy na pozytywne informacje na temat zdrowia zawodnika z Krakowa.
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Obejrzałem powtórkę meczu, Wieczorek wgniatał naszych pozostałych zawodników momentem startowym
wieczorek wczoraj to byl kozak jak na jego jazdy
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Obejrzałem powtórkę meczu, Wieczorek wgniatał naszych pozostałych zawodników momentem startowym
siema
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Obejrzałem powtórkę meczu, Wieczorek wgniatał naszych pozostałych zawodników momentem startowym
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Drużynowy Puchar Świata został zamieniony na Speedway of Nations - zawody parowe, które odbędą się na torze we Wrocławiu.
- Doświadczenia z wrocławskim torem są takie, że liczy się na nim przede wszystkim moment startowy, co nie zmienia faktu, że finał par pewnie dostarczy nam wielu sportowych wrażeń. Co do jazdy drużynowej, to jest ona możliwa na każdym torze. Chodzi o to, żeby zawodnicy chcieli współpracować. W naszej drużynie jest chemia, więc myślę, że tak będzie. A decyzja o zmianie? Wolałbym, żeby było jedno i drugie, czyli mistrzostwa par i DPŚ – przyznaje Piotr Szymański.
Wielkie wydarzenia żużlowe w 2018 roku odbędą się w Polsce. Pierwsza runda SGP na Stadionie Narodowym, finałowa runda cyklu SEC 2018 na Stadionie Śląskim w Chorzowie oraz finałowe zawody Speedway of Nations we Wrocławiu. Czy podczas każdej z tych imprez, na najwyższym stopniu na podium możemy zobaczyć reprezentantów Polski? - Pewnie, że możemy, ale ja bym apelował o to, żebyśmy skupili się na tym, by na tych imprezach świetnie się bawić. Dopingować, podziwiać i robić wszystko, żeby inni brali z nas przykład. Pewnie, że chciałbym wygranej Polaków w Warszawie, Chorzowie i Wrocławiu, ale będę szczęśliwy, jeśli pokażemy światu, że „Polak potrafi” – zakończył Piotr Szymański.
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Rok 2017, był dla reprezentacji niezwykle udany. Jak się okazje, ten wynik można ulepszyć i wygrać każde możliwe rozgrywki. - Pamiętajmy, że w sporcie nie ma rzeczy niemożliwych. Rok temu nasi zawodnicy prezentowali wysoką formę, dopisało nam szczęście i to wszystko złożyło się na fantastyczny wynik. Liczę, że teraz będzie podobnie, choć do tego sezonu, podobnie jak do poprzednich, podchodzimy z pokorą. Trzeba jednak pamiętać o tym, że rywale nie padną przed nami na kolana. Każdy ma swoje cele i wielkie apetyty. Jesteśmy jednak dobrze przygotowani do sezonu, więc jeśli szczęście znów się do nas uśmiechnie, to przeżyjemy kolejny złoty rok – stwierdził Szymański.
Polacy odnieśli ogromne sukcesy indywidualne zarówno seniorskie, jak i juniorskie. Czy złoto Indywidualnych Mistrzostw Świata, to realny cel, na ten sezon, dla któregoś z zawodników Żużlowej Reprezentacji Polski? - Już w poprzednim roku były podstawy, by myśleć o złocie polskiego zawodnika. Kandydatów było czterech, bo tylu mieliśmy uczestników Grand Prix, a każdy z nich miał mocne argumenty ku temu, by wygrać cykl. Skończyło się srebrnym medalem Patryka Dudka, a przypomnę, że Maciej Janowski był w pewnym momencie liderem cyklu. Ostatecznie tak Maciek, jak i Bartek Zmarzlik, zajęli miejsca tuż za podium. O brąz walczyli do samego końca. Piotr Pawlicki ostatecznie nie utrzymał się w cyklu, ale w tym roku Piotra zastąpi jego brat. I o ile Przemek będzie głównie zbierał doświadczenia, o tyle Maciej, Patryk i Bartosz będą jechali o medal. Nie mówię, że złoty, ale nie są bez szans – dodaje przewodniczący GKSŻ.
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu

Michał Leniec
‏ @MichalLeniec
4 min.4 minuty temu

Rozmowy motywujace z @pszpoznan zostały odbyte. Z Krosnem będzie zwycięstwo...
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W przerwie zimowej wrocławianie dokonali kosmetyki toru, by umożliwić żużlowcom ściganie na całej szerokości toru. W zeszłym roku bowiem rzadko obserwowaliśmy walkę na Stadionie Olimpijskim. Przeprowadzone prace przyniosły oczekiwane efekty, albowiem kilkukrotnie w trakcie starcia Byków ze Spartanami miały miejsce mijanki. 28-latek podkreślił, że obecnie jazda na torze we Wrocławiu to przyjemność. - Było widać dużo walki na torze. Owal był dobry do ścigania. Fajnie się na nim jechało. Trzeba było trochę popracować nad sprzętem, żeby uzyskać większą szybkość na dystansie. Wyglądało to zdecydowanie inaczej niż w zeszłym roku, kiedy to ścigaliśmy się tylko przy krawężniku. Dzisiaj (przy. red. w sobotę) można było ścigać się także po zewnętrznej.
W związku ze zmianami przeprowadzonymi na wrocławskim owalu zawodnicy mieli początkowo problem z dopasowaniem się do dolnośląskiego owalu. Jedną z osób, które zmagały się z dobraniem właściwych ustawień, był właśnie Sajfutdinow. Rosjanin początkowo niewłaściwie dobrał przełożenia. Dopiero po swoim drugim starcie postanowił zmienić motocykl, co przyniosło oczekiwane rezultaty. W drugiej fazie zawodów Torpeda był w stanie nawiązać równorzędną walkę z gospodarzami, walnie przyczyniając się do remisu swojego zespołu. - Zapiski nie były potrzebne. Niepotrzebnie zasugerowałem się ustawieniami z zeszłego roku. Wydawało mi się, że to przyniesie oczekiwane rezultaty, ale było inaczej. Pomyliłem się. Źle odczytałem tor. Zmieniłem motor i było o wiele lepiej. Takie pomyłki się zdarzają. Cały czas się uczymy - zakończył Sajfutdinow.
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Na inaugurację rozgrywek PGE Ekstraligi drużyna Fogo Unii Leszno zremisowała w meczu wyjazdowym z zespołem Betardu Sparty Wrocław 45:45. W spotkaniu tym dobrze zaprezentował się Emil Sajfutdinow. Kapitan Byków zgromadził w tej potyczce na swoim koncie 7 punktów z 2 bonusami.
Rosjanin uważa, że odniesiony przez jego ekipę rezultat w stolicy Dolnego Śląska należy traktować jak zwycięstwo. Należy bowiem wspomnieć, że w szeregach Piotra Barona zabrakło jednego z czołowych żużlowców tej drużyny, Piotra Pawlickiego, który wciąż leczy kontuzję, jakiej nabawił się w zimowej przerwie. - Jest to sprawiedliwy wynik. W naszym składzie zabrakło Piotrka Pawlickiego, ale pozostała część zespołu dała z siebie wszystko, dzięki czemu wywozimy z Wrocławia cenny punkt. Cieszymy się z tego wyniku, bo jak wiadomo lepszy jest remis, niż jakbyśmy mieli przegrać to spotkanie. Wywozimy cenny punkt - powiedział Emil Sajfutdinow.
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Miałem źle dopasowany sprzęt. W takiej sytuacji nie było szans na mijanki. Dopiero w ostatnim biegu znaleźliśmy to coś, dzięki czemu wygrałem od startu do mety. Tarnów jednak bez wątpienia wykorzystał ostatnie dwa, trzy dni przed meczem na treningi. Widać było, że wiedzieli, jak zmienia się nawierzchnia. Dzięki temu w połowie zawodów nas dogonili. Obierali właściwe ścieżki i w odpowiednim czasie wprowadzali zmiany w motocyklach. Poza wszystkim pamiętajmy, że Unia ma specyficzny tor. Na dodatek nie było ich rok w PGE Ekstralidze, więc nie wszyscy mieli okazję tutaj rok temu jeździć. Trochę się pozmieniało, a kto szybciej się dopasuje, ten jeździ z przodu - stwierdził lider Falubazu.
Podobnego zdania był Kacper Gomólski. Kto, jak kto, ale ten wiele może powiedzieć o tarnowskim torze. Inna sprawa, że zawsze miał z nim duże problemy. Nie inaczej było teraz. - Tor był specyficzny. Niby się odsypywał, ale to przy krawężniku była korzystna "tarka". Szukałem odpowiednich ustawień, lecz błądziłem. Ostatnio, kiedy tu startowałem jeszcze w barwach Wybrzeża, było zupełnie inaczej. Zacząłem zawody na nowym silniku, który wydawał mi się, że będzie na te warunki pasować. Później jednak zmieniłem na ten, z zeszłego roku. Szkoda, bo chcieliśmy tutaj wygrać - rozkładał bezradnie ręce żużlowiec Falubazu.
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com