Wraca do Rzeszowa żużel, wraca w roli trenera Janusz Stachyra. Z jakimi nadziejami i planami?
Trzeba przede wszystkim podziękować osobom z Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego, którzy sprawili, że żużel znów jest w Rzeszowie. Włożyli w to dużo serca, czasu i własnych pieniędzy. Pomogło także miasto i sponsorzy. Źle się stało, że nie było żużla przez rok, ale dobrze się stało, że po rocznej przerwie powraca, bo na dłuższą metę bardzo trudno byłoby przywrócić tę popularną dyscyplinę Rzeszowowi. Z każdym rokiem byłoby coraz trudniej, ale musimy zdać sobie sprawę z tego, że teraz łatwo nie będzie.
Nie ma Stali, bo być nie może, a kibice wspierają RzTŻ...
Trzeba się przyzwyczaić do tej nazwy. Rozmawiam ze znajomymi, którzy są wychowani na Stali Rzeszów, na żurawiu, ale to już przeszłość. Trzeba iść do przodu. Myślę, że nie będzie czasu na narzekanie, jest co robić, mam nadzieję, że podołamy wyzwaniom. Pogoda na razie sprzyja, zima jest łagodna, można oczekiwać, że szybko przyjdzie wiosna i będzie można wyjechać na tor. Ustaliliśmy z chłopakami, że będziemy wspólnie się starali, aby przeprowadzić jak największą liczbę treningów na torze. To, że nie ogłosiliśmy sparingpartnera, wcale nie oznacza, że nie pojeździmy i nie sprawdzimy sprzętu i formy. To nie jest żaden problem. Zadzwonimy do braci - Dawida i Wiktora Lampartów, do Pawła Miesiąca, do zawodników z Tarnowa i zrobimy na przykład turniej par. Chłopaki sobie pojeżdżą, potrenują, będą mieli okazję przed startem ligi skonfrontować swoje siły z rywalami z zewnątrz naszego klubu.
Jak oceniasz drużynę, na co ją stać w lidze?
Każdy z chłopaków ma coś do udowodnienia. Jedni powracają do żużla po rozbracie z jazdą i wszystko w ich rękach. Wszystko zależy od przygotowania w obecnym okresie, od motocykli, jaki będą dysponowali nasi zawodnicy. Mogę im tylko, po żużlowemu, życzyć połamania kół i samych trójek, a kibiców zapraszam, aby byli naszym ósmym zawodnikiem.
Mam nadzieję, że nie będziemy chłopcem do bicia?
Postaramy się, aby wszystko miało ręce i nogi, a wszystko zmierza w dobrym kierunku. Słyszę opinie, że to, że tamto, że może nie być atmosfery w drużynie. To są bzdury, ja tego nawet nie słucham i nie czytam.
Dobra atmosfera ma być?
Oczywiście, dlaczego miałoby nie być dobrej atmosfery? Jest i ma być. Mają jeździć ci zawodnicy, którzy będą najlepsi. Nie ma tego i nie będzie, że jednego zawodnika lubię bardziej, a innego mniej. Wszyscy mają jednakowe szanse.
Będziesz człowiekiem orkiestrą. Będziesz opiekował się pierwszą drużyną, prowadził szkółkę oraz przygotowywał tor...
Robiłem tor za Mirosława Kowalika, za Lecha Kędziorę, w 2015 roku, robiłem wcześniej, pomagałem przygotowywać tor śp. Jaśkowi Inglotowi, Rafałowi Wilkowi.
Jesteś tu dużym fachowcem. Nikt nie zaprzeczy.
Duża w tym zasługa Marka Cieślaka. Jak jeździłem w Częstochowie w sezonach 1994, 95 i 96, miałem zapis w kontrakcie, że jak nie zdobędę 8. punktów, to muszę przyjechać na trening. Robiłem te punkty i dalej przyjeżdżałem, i trenowałem. Podpatrywałem Marka, z resztą zawsze mnie to pociągało. Żałuję, że nie interesowałem się tym, jak jeździłem z przodu, ponieważ robiłbym jeszcze więcej punktów.
A jaki masz plan na teraz?
Potrenujemy, porozmawiamy, jeżeli nawierzchnia nie będzie odpowiadać zawodnikom, przygotujemy ją inaczej. Nie zrobimy bomby, jak się kiedyś robiło. Zrobimy tak, żeby sędzia i komisarz odebrali tor, a zawodnicy czuli się na nim bezpieczni. By był także naszym atutem.