Toruń, połowa grudnia 2012 roku... W mroźnym i zaśnieżonym ?grodzie Kopernika?, którego mieszkańcy marzą już tylko o świątecznym odpoczynku, mało kto rozgrzewa się myślą o żużlowych emocjach. Od ostatniego domowego spotkania ulubieńców toruńskich kibiców ?czarnego sportu? minęły już prawie 3 miesiące (mecz Unibax Toruń ? Stelmet Falubaz Zielona Góra, zakończony wynikiem 50:40 dla gospodarzy ? Toruń, dnia 14.10.2012 r.). Od tego czasu miejscowa MotoArena oczekuje na kwiecień, kiedy to stadion ponownie wypełnią kibice ?Aniołów? (pierwszy mecz sezonu Enea Ekstraligi 2013 pomiędzy Unibaxem Toruń a Unią Tarnów odbędzie się 1.04.2013 r.).
Jak więc nietrudno zauważyć piętnastotysięczny obiekt, który przez wielu uznawany jest za symbol nowego, nowoczesnego Torunia i jedną z jego głównych atrakcji, stoi pusty, nie przynosząc praktycznie żadnych zysków...
Nie da się ukryć, że Toruń (drugie co do wielkości miasto województwa kujawsko-pomorskiego) należy do najbardziej zadłużonych miast w Polsce. W sierpniu 2012 roku miasto znalazło się grubo pod kreską, „osiągając” rekordowy deficyt w wysokości ponad 720 mln złotych! Kryzys nie ominął, rzecz jasna, również lokalnego sportu. O problemach finansowych klubu piłkarskiego Elana Toruń (walczącego o utrzymanie na szczeblu II ligi) czy hokejowego KS Toruń HSA (Nesta Karawela Toruń w październiku 2012 roku została oficjalnie wycofana z ligi hokejowej) wiadomo nie od dziś. Wizerunek toruńskich drużyn poprawia nieco słynna żeńska ekipa koszykarek – Energa Katarzynki Toruń (brązowy medalista mistrzostw Polski koszykarek w sezonie 2011/2012) oraz, oczywiście, Unibax Toruń (brązowy medalista żużlowych drużynowych mistrzostw Polski 2012 r.). Z dramatyczną sytuacją klubów kontrastuje stan miejscowych obiektów sportowych. W mieście powstaje obecnie nowoczesna hala widowiskowo-sportowa przy ulicy Bema, która będzie mogła pomieścić 5-6 tysięcy widzów. Mieszkańcy zastanawiają się, czy miasto stać na luksus budowania takich nowych obiektów? Przy okazji tych rozważań wraca również problem MotoAreny...
Już od chwili podjęcia decyzji o budowie stadionu zrodziły się liczne pytania i kontrowersje. Problemem był szacowany koszt powstania obiektu, jego lokalizacja i koszty utrzymania (które stanowią niemały kłopot również i dziś). Dyskusje powróciły, gdy okazało się, że dach MotoAreny nie zabezpiecza toru żużlowego przed opadami atmosferycznymi. Niewielka modernizacja zadaszenia w 2011 roku miała zażegnać ten problem, ale... nie zażegnała. Doskonałym dowodem na potwierdzenie tych słów okazała się sytuacja, jaka miała miejsce przy okazji zawodów cyklu Grand Prix, kończących sezon 2012 roku, które odbyły się właśnie na toruńskim obiekcie w dniu 6.10.2012 roku. Silne opady deszczu zmusiły organizatorów do zakrywania toru czarnymi płachtami. Pomimo faktu, iż tor był znakomicie przygotowany do rywalizacji zawodników, dojście imprezy do skutku stało pod dużym znakiem zapytania. Kompromitacja była więc o krok... Polacy nie są specjalistami od dachów, co potwierdził przełożony mecz polskiej reprezentacji narodowej z Anglikami w ramach eliminacji do piłkarskich mistrzostw świata (16.10.2012 r.), który nie odbył się w pierwotnym terminie z powodu ulewnego deszczu, mimo że Stadion Narodowy w Warszawie posiada zamykany dach. Obiekt w Toruniu jest, oczywiście, zdecydowanie mniej nowoczesny od warszawskiego giganta, jednak sytuacja z 6 października 2012 r. wywołała wiele krytycznych uwag pod adresem stadionu, znajdującego się przy ulicy Pera Jonsonna. Po co nam taki stadion z zadaszeniem nad torem, skoro w przypadku zacinającego deszczu zawody żużlowe i tak mogą się nie odbyć? - zastanawia się pewnie wielu mieszkańców Torunia. To argument, na który trudno znaleźć merytoryczną ripostę, bo chyba rzeczywiście trudno oczekiwać, aby deszcz podczas zawodów padał tylko i wyłącznie prosto...
To, że MotoArena to wielka atrakcja miasta, uwidoczniło się podczas pierwszego sezonu rozgrywania spotkań na tym obiekcie, kiedy na każdym meczu „Aniołów” stawiał się komplet publiczności. Entuzjazm nieco opadł, gdy mieszkańcy oswoili się ze stadionem, a może nawet trochę się nim znudzili... Dziś już nie zachwyca ich on tak, jak na początku, a często nawet wręcz przeciwnie – zaczyna ich irytować. W trakcie ostatniego sezonu lokalne media, ale także ogólnopolskie gazety (jak chociażby „Tygodnik Żużlowy”) informowały o ponawiających się problemach z czystością na terenie obiektu i z telebimem, górującym nad jedną z trybun. Takie i inne doniesienia, z pewnością, rzuciły cień na reputację stadionu.
O tym, że MotoArena obiektem wielofunkcyjnym raczej nie jest, wiadomo nie od dziś. Na ten temat powiedziane zostało już chyba wszystko lub prawie wszystko... Problemem Unibaxu Toruń jest jednak, niestety, także dość niska (jak na warunki stadionu) frekwencja. W trakcie całej rundy zasadniczej sezonu 2012 na meczach „Aniołów” regularnie zapełniała się nieco ponad połowa miejsc na trybunach. To, z pewnością, nie jest wynik satysfakcjonujący... Na słabe zainteresowanie kibiców wpływ, co oczywiste, miała chimeryczna postawa „Krzyżaków” w swojej twierdzy. Efektowne zwycięstwa, jak chociażby z Dospelem Włókniarzem Częstochowa (60:30), Lotosem Wybrzeże Gdańsk (63:27) czy Stalą Gorzów (50:40; dające awans, w niewiarygodnych wręcz okolicznościach, do fazy play-off) przeplatały gorzkie porażki, jak ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra (w rundzie zasadniczej 39:51) czy Azotami Tauronem Tarnów (w rundzie zasadniczej 43:47). Na MotoArenie nie brakowało też niezapomnianych zwrotów akcji, często, niestety, na niekorzyść gospodarzy, jak chociażby w półfinałowym spotkaniu z „Jaskółkami” (dziesięciopunktowe prowadzenie Torunian zostało szybko roztrwonione – mecz zakończył się remisem 45:45, co w obliczu porażki „Aniołów” w pierwszym meczu w Tarnowie oznaczało koniec marzeń o finale Enea Ekstraligi 2012). Stadion był też świadkiem największego skandalu ubiegłego sezonu. Mowa, oczywiście, o walkowerze, jaki wskutek błędnej decyzji sędziego Piotra Lisa został przyznany Unibaxowi po tym, jak na mecz spóźnił się Greg Hancock. Po ponownym przeliczeniu KSM okazało się, że Tarnowianie mogli zgodnie z regulaminem przystąpić do rywalizacji. Mecz został powtórzony. Takie sytuacje, kiedy 15 tysięcy kibiców udaje się do domu ze spuszczonymi głowami, mimo że przekonani byli o awansie ich drużyny do finału Enea Ekstraligi, również zniechęcają fanów „czarnego sporu”, chociaż ani toruński klub (pomijając zastrzeżenie, że sztab zespołu powinien samodzielnie policzyć KSM) ani miasto nie mieli na nic wpływu...
Problemem są, z pewnością, ceny biletów. Dla przykładu studencki bilet na domowy mecz Unibaxu Toruń kosztuje 26 lub 28 złotych (w zależności od sektora), co nawet dla zamożnego studenta stanowi niemały wydatek – tym bardziej, że w Toruniu innych rozrywek nie brakuje. Porównując cenę biletu studenckiego do ceny biletu normalnego można dojść do wniosku, że uczelniana legitymacja obniża koszt wstępu na stadion o zaledwie 2 złote! Należałoby się zastanowić, czy ktoś tu nie pomylił proporcji między cenami biletów ulgowego, studenckiego i normalnego. Toruński Uniwersytet Mikołaja Kopernika to największy uniwersytet Polski Północnej. W kwietniu, maju i czerwcu, gdy miasto tętni życiem studenckim, warto zachęcić do przyjścia na stadion właśnie to grono odbiorców, które poszukuje rozrywek, tym bardziej, że nie każdy ekstraligowy klub posiada takie możliwości. A MotoArena potrafi zauroczyć...
Na stadionie panuje fantastyczna (choć dość specyficzna) atmosfera. Po przekroczeniu bram stadionu przed oczami staje nam tłum ludzi, ubranych w klubowe barwy, w pośpiechu szukających swojego sektora i miejsca. Część czyni jeszcze starania o pozyskanie napoju lub ciepłego posiłku. Później sytuacja wokół stadionu uspokaja się, a cały ten teatr przenosi się na trybuny. Wrzawa i tumult witają zawodników – kibice skandują ich nazwiska, intonują przyśpiewki, wymachują szalikami... Jeszcze tylko klubowy hymn, prezentacja zawodników i zaczyna się... Ryk silników, efektowne akcje, upadki... To porywa! Ten sport potrzebny jest temu miastu, podobnie jak MotoArena, która, bez wątpienia, może uchodzić za jeden z symboli pozytywnych przemian, zachodzących w „grodzie Kopernika”. Nie przekonuje argument, iż grono fanów „czarnego sportu” w Toruniu jest stosunkowo wąskie i z tego powodu nie ma potrzeby utrzymywania tak dużego obiektu. Gdyby na każdą dziedzinę życia społecznego patrzeć z tej strony, to w mieście nie powstałoby nic, bo czy osiedlowa droga znajdująca się daleko od centrum jest potrzebna szerokiemu gronu osób? Oczywiście, nie – a mimo to nikt nie zastanawia się nad zasadnością takich inwestycji.
Sport, w tym żużel jest ważną atrakcją miasta Torunia. Toruń kojarzy się przecież z Kopernikiem, piernikami i właśnie żużlem. Żużel rozsławia tą miejscowość w całej Polsce, w przypadku zawodów Grand Prix także na całym świecie. Nie przez przypadek finał cyklu zawodów o indywidualne mistrzostwo świata odbywa się właśnie na MotoArenie. To wyjątkowy obiekt, który każdy fan speedwaya powinien odwiedzić chociaż raz w życiu.
Jarosław Węgler (za: inf. własna)