Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Nazwiska nie jeżdżą ? rok 2012 w wykonaniu Startu Gniezno
 22.12.2012 17:06
Po rozczarowaniu, jakie przyniósł sezon 2011, nastał nowy rok 2012. Dla gnieźnian był on rokiem nadziei. Nadziei na awans do elity polskiego speedwaya. Jednak, aby zrealizować ten cel, ekipa z Grodu Lecha musiała stoczyć 16 trudnych pojedynków?

ZIMOWY SZAŁ ZAKUPÓW
Okres transferowy dla Startu Gniezno okazał się niezwykle korzystny. Zakontraktowano prawdziwe „armaty”.  Antonio Lindbaeck i Bjarne Pedersen mieli stanowić o sile zespołu. Zadaniem „specjalisty od awansów” – Magnusa Zetterstroema i jedynego polskiego seniora – Adama Skórnickiego było wprowadzenie gnieźnian do Enea Ekstraligi.  O sile formacji juniorskiej mieli decydować bracia Fajferowie.  Zrezygnowano z usług braci Jabłońskich, macierzystą drużynę opuścił także Kacper Gomólski. Michał Szczepaniak natomiast postanowił zostać wierny wizerunkowi Orła, jednak już nie temu Piastowskiemu. Skład na sezon 2012 zaczęto więc budować od podstaw.


AWANS JUŻ PRZED SEZONEM
Ogłoszenie składu na sezon 2012 wywołało duże poruszenie wśród kibiców. Już zimą Start Gniezno okrzyknięto Drużynowym Mistrzem I Ligi. Na papierze wszystko wyglądało znakomicie. Dwóch stałych uczestników cyklu GP, ambitny Nicholls i lubiący owal przy W25 Zorro, wydawali się być zestawieniem idealnym. Także działacze głośno mówili o awansie. Hasła „Celujemy  w Ekstraligę” były trafne, jednak nie tak łatwe do zrealizowania, jak się wydawało. Bo przecież: nazwiska nie jeżdżą.


ZŁE DOBREGO POCZĄTKI
Początek sezonu okazał się być bardzo trudny dla ekipy z Gniezna. Co prawda, Startowcy wygrali z łódzką drużyną, jednak zwycięstwo nie przyszło łatwo. Spotkanie w Daugavpils zakończyło się porażką gnieźnian w stosunku 53:37. Rezultat ten był dla niektórych małym zaskoczeniem. Także kolejne mecze, rozgrywane na torze w pierwszej stolicy, były bardzo zacięte. Zwycięstwo wydarte z rąk lublinian i remis z Grudziądzem, mocno zaniepokoiły fanów czerwono-czarnych. Słabo spisywali się liderzy, a trener Kędziora dokonywał wielu zmian w ustawieniu par. Przełomowym momentem okazały się być zawody na grudziądzkim owalu. Tam gnieźnianie odnieśli bardzo motywujące ich zwycięstwo. Do końca rundy zasadniczej przegrali już tylko dwa spotkania.
Faza Play Off dla drużyny Startu Gniezno zaczęła się wspaniale. Lanie, jakie sprawili łotewskim gościom, było dużym krokiem ku ekstraligowym bramom. Również zwycięstwo w Lublinie, prawie jak z filmu Hitchcocka, spowodowało, że awans stawał się coraz bardziej realny. Niestety, dobra passa nie trwała długo. Przyszedł czas na dwumecz z największym rywalem Orłów – GTŻ-em Grudziądz, który gnieźnianie ewidentnie przegrali. W obozie czerwono-czarnych zaczęło robić się naprawdę gorąco. Do elity brakowało im dwóch, jakże trudnych do zrealizowania zwycięstw. Szczęśliwie jednak sen się spełnił. Nieliczni kibice, którzy udali się na Łotwę, do Polski wracali z uśmiechami na twarzach.
Mobilizacja przed ostatnim meczem sezonu była ogromna. Ogromne również było zainteresowanie tym spotkaniem. Bilety rozchodziły się jak świeże bułeczki, a w prawie każdym zakątku Gniezna, można było ujrzeć flagi w klubowych barwach. Tylko i aż jeden mecz dzielił to miasto od upragnionego awansu.
Nadkomplet publiczności stworzył znakomitą atmosferę. Niestety, nie były to jednak zawody, które w napięciu trzymały aż do 15 biegu. Bowiem po wyścigu nr 12 awans do elity został przypieczętowany. Potem były już tylko balony, szampan i feta do białego rana…
 

Daria Kawczyńska (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com