W 2011 roku prezesi ekstraligowych klubów, ustanowili przepis mówiący o tym, że możliwe jest obniżenie, zawartych w kontrakcie zarobków zawodników, jeśli ci obniżą swoje miejsce w indywidualnym rankingu ekstraligi. Obniżki miały być proporcjonalne do spadku w klasyfikacji. Do tej pory żaden klub nie egzekwował tego prawa. Pierwszy postanowił to uczynić Unibax.
Najbardziej ucierpieć ma na tym Adrian Miedziński. Po sezonie 2011 zajął on 11. miejsce wśród zawodników ekstaligowych. Po minionym sezonie spadł na 27. pozycję i w związku z tym ma oddać 15% zarobionych na torze pieniędzy czyli około 180 tys. złotych. Sullivan obniżył swoją pozycję o 6 miejsc, w związku z czym ma zwrócić blisko 100 tys. Ward natomiast ma oddać klubowi 50 tys. za to, iż zabrakło go podczas meczu o brązowy medal w Zielonej Górze. To także jest zgodne z umową, która mówi o tym, że jeśli zawodnik nie stawi się na mecz, z powodu kontuzji odniesionej poza polską ligą, może zostać obniżony jego kontrakt.
Sami zawodnicy nie chcą rozmawiać z mediami na ten temat. Z pewnością zaistniała sytuacja nie wpłynie pozytywnie na relacje na linii zawodnicy-zarząd klubu. Interesujący jest fakt, że przepis na który powołują się włodarze toruńskiej drużyny, mówi nie tylko o obniżeniu zarobków żużlowców, ale także o ich podwyższeniu jeśli ci zajmą wyższe miejsce w klasyfikacji ekstraligi, w stosunku do poprzedniego sezonu. Warto władzom klubu zadać pytanie czy do wszystkich zawodników, którzy po sezonie 2012 zajęli w owym rankingu wyższe miejsce niż w poprzednim roku, także wysłali pismo o zmianie ich zarobków?