- Propozycja nowego kontraktu z Piły była dla mnie po prostu nie do przyjęcia. Dlatego skorzystałem z oferty z Rawicza, choć i tam nie ma wielkich kokosów. Miałem wprawdzie też inne propozycje, ale ze swoim bardzo wysokim KSM nie mogłem przebierać w ofertach. Wierzę, że stworzymy ciekawy monolit i będziemy groźni dla najlepszych. Kolegów z drużyny znam bardzo dobrze. Najlepsze relacje mam ze Szwedem, Ericiem Anderssonem, z którym miałem przyjemność już startować w jednej drużynie. Często zdarzało się nawet tak, że nocowaliśmy jeden u drugiego - powiedział zawodnik Kolejarza Rawicz, Mariusz Puszakowski.
Puzon juz od dłuższego czasu szlifuje swoja formę uczęszczając na zajęcia akrobatyki, joggingu, pływania oraz grając w hokeja, ktory od mlodzienczych lat jest mu bardzo bliskim sportem - Sporo trenuję, bo aż siedem dni w tygodniu. Co to są za zajęcia? Trochę joggingu i akrobatyki. Do tego dochodzi też basen i hokej na lodzie. Razem z kolegami z Torunia gramy co niedzielę i proszę mi wierzyć, że są to naprawdę niezłe mecze. Prawie jak w NHL, bo czasami zdarza się, że koledzy ręcznie tłumaczą sobie pewne sytuacje na lodzie. Jako młody chłopak szalałem na różnych stawach, grając kijami zrobionymi z gałęzi. Później z tym sportem też nie zerwałem, bo w Toruniu to standard, że żużlowcy zimą trenują na lodowisku. Początkowo stałem na bramce, ale z czasem zacząłem przesuwać się do przodu. Najpierw zostałem obrońcą, a teraz gram już w ataku i jestem nawet kapitanem jednej z drużyn. Moim vis a vis z drugiego zespołu jest Mirek Kowalik. I ostro ze sobą rywalizujemy. Jak wracam do domu po dwugodzinnym meczu, to o niczym innym nie marzę jak tylko o tym, by położyć się spać - kończy Mariusz Puszakowski.