Przygoda Dawida Dąbka ze sportem żużlowym nie rozpoczęła się w jakiś szczególny sposób. - Mój tata poznał się z panem Jackiem Gomólskim i zabrał mnie kiedyś do jego warsztatu. Po jakimś czasie postanowiłem, że zostanę żużlowcem. Później poznaliśmy pana Roberta Wawrzyniaka – właściciela szkółki żużlowej. Spróbowałem swoich sił na motocyklu. Z treningu na trening było coraz lepiej, i tak to się zaczęło. Oczywiście, z początku rodzice obawiali się o mnie, ale ostatecznie jakoś ich ubłagałem (uśmiech). Po raz pierwszy wsiadłem na motocykl żużlowy w 2007 roku - opowiada.
Junior Lechma Startu podkreśla, że w zespole z Pierwszej Stolicy Polski panuje nienaganna atmosfera. - Jest super! - cieszy się. - Z każdym można porozmawiać, nikt się nie wywyższa. Myślę, że w lidze sobie poradzimy. Uważam, że stać nas nawet na pierwszą czwórkę - nie ukrywa rozmówca portalu start.gniezno.pl.
Dawid opowiada również o jego zapleczu sprzętowym - Gdyby nie sponsorzy, z żużlem musiałbym się pożegnać już trzy lata temu. Klub także ma mi pomóc. Moje motocykle przygotowuje pan Leszek Stefankiewicz. Na tegoroczny sezon będę miał dwa kompletne, z silnikami marki GM - wymienia.
Młodzieżowiec przekonuje, że nie boi się rywalizacji z konkurentami w formacji juniorskiej beniaminka Enea Ekstraligi: Oskarem Fajferem, Wojciechem Lisieckim, Adrianem Gałą i Łukaszem Michałkiem. - Potrafię jechać z każdym i z każdym mogę wygrać. Łatwo z siebie skóry nie zedrę - kończy Dawid Dąbek.