Lubi dużo mówić, wierzy w drużynę i jest przekonany, że Częstochowa może być dobrym gospodarzem zawodów z cyklu Grand Prix.
O nadchodzącym sezonie, ambitnych i kosztownych planach oraz kibicach speedwaya rozmawiamy z prezesem częstochowskiego Włókniarza, Pawłem Mizgalskim.
Sylwia Wziątek: - Sporo pracy na stadionie przy Olsztyńskiej. Tylko pogoda nie sprzyja. Zaplanowany terminarz sparingów pozostaje bez zmian?
Paweł Mizgalski: - Póki co, wszystko bez zmian. Wiele zależy od toru, od pogody i właśnie od prac, które trwają. Jestem przekonany, że uda nam się to wszystko w czasie zgrać. Największym znakiem zapytania jest pogoda, czy uda nam się ten tor przygotować. Trzymamy za to kciuki.
- Wznowione zostały prace modernizacyjne stadionu. Widzę, że dużo się dzieje. Jak wyglądają plany renowacji? Zdążycie przed sezonem?
- Zdążymy na pewno. Do 20 marca musimy przygotować park maszyn do odbioru technicznego. W całym parku maszyn trwają prace budowlane, umacniane są wały ziemne. Przygotowywana jest też konstrukcja stalowa pod boksy zawodników, która ma powstać. Te prace w tej chwili są kontynuowane. Kiedy już wszystkie elementy zostaną przewiezione na stadion, jest to kwestia jednego dnia lub dwóch, żeby je tutaj poskładać. Na 20 marca na pewno będziemy z parkiem maszyn gotowi.
- Słyszałam też, że będziecie sprowadzać folię na tor, pogoda przestała Wam sprzyjać, a tor trzeba pod sparingi już przygotowywać…
- Tak, tak. Folia to jedno, żeby ten tor zabezpieczyć, tym bardziej, że fajnie przesechł przez te dni, które były słoneczne i suche. Wydawało się, że już jesteśmy na dobrej drodze, niestety powróciły opady deszczu. Te przykrycia torów, o ile dobrze pamiętam, będą obligatoryjne już niedługo w Ekstralidze. A my przygotowując się do zawodów, czy to do Drużynowego Pucharu Świata, czy być może Speedway Grand Prix w niedalekiej przyszłości, takimi przykryciami musimy dysponować, żeby się zabezpieczyć, bo BSI nie dopuszcza możliwości przekładania zawodów w związku z opadami atmosferycznymi.
- Co poza tym przygotowujecie na sezon?
- Oprócz tego czeka nas też zakończenie wymiany band dmuchanych. W zeszłym roku wymieniliśmy pierwszą połowę, teraz wymieniamy drugą, zresztą taki jest teraz wymóg Ekstraligi. Wszystkie bandy na wszystkich torach ekstraligowych muszą być odebrane przed sezonem. Dostaliśmy bardzo dobrą ofertę na te bandy, więc żal byłoby z niej nie skorzystać, aczkolwiek przyznam szczerze, że ta kumulacja prac i wydatków chwilami mnie przeraża.
- Wszystko naraz właściwie…
- Ale pewne prace trzeba wykonać. Nasi sponsorzy na przykład zdecydowali się kostką brukową wyłożyć przestrzenie wewnątrz parku maszyn, do tej pory była tam ziemia, która przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych zamieniała się w mnóstwo błota. Pracujemy też nad elewacją zewnętrzną i wewnętrzną budynków klubowych. Ona też ma już swoje lata, a chcemy tutaj zapraszać gości…
- W końcu międzynarodowa impreza przed Wami…
- Międzynarodowa impreza to raz, ale też taka strefa vipowska, która ma powstać, żeby naszym sponsorom obecnym i tym przyszłym podziękować za współpracę, czy też do niej zaprosić. Tych prac jest naprawdę bardzo wiele, ale stadion 1 kwietnia, miejmy nadzieję, będzie się prezentował tak, jak nie prezentował się chyba jeszcze nigdy.
- To dobra wiadomość, tym bardziej, że z tego co się widzi i słyszy, zainteresowanie meczem inauguracyjnym z Zieloną Górą jest bardzo duże, zapowiada się spora frekwencja. Zresztą myślę, że czeka nas też przede wszystkim bardzo dobre widowisko żużlowe.
- Bardzo na to liczymy. Tak, pierwszy mecz to takie bardzo mocne otwarcie z Falubazem. Wiadomo, jakich ludzi ma w teamie Zielona Góra – Jarek Hampel to zawodnik, którego chyba każda drużyna chciałaby mieć w swoim składzie. Jest też Kamil Adamczewski, mocny junior, który z Patrykiem Dudkiem może stanowić bardzo silną parę, jedną z najsilniejszych w lidze. No i my też nie przespaliśmy okresu transferowego. Nasza drużyna prezentuje się dość przyzwoicie. Sygnały od chłopaków są takie, że są już w formie i nie mogą się doczekać 1 kwietnia, więc napawa nas to optymizmem. Na pewno będą fantastyczne zawody przy fantastycznej frekwencji.
- Z pewnością.
- Wiem też, że kibice przygotowują wyjątkową oprawę tego pierwszego meczu. Oczywiście to wszystko w przyjacielskich stosunkach z kibicami drużyny przeciwnej, to jest naprawdę wielkim atutem speedwaya, że ci kibice nasi są normalni, że ten doping jest kulturalny, zawsze jest wesoło i sympatycznie.
- Wspomniał pan o cyklu Grand Prix. Czy półfinał Drużynowego Pucharu Świata, który będzie organizowany w lipcu w Częstochowie może być takim przedsmakiem Indywidualnych Mistrzostw Świata na tym torze? Częstochowa 2014 już może?
- Bardzo byśmy sobie tego życzyli. (śmieje się) Przed nami jednak jeszcze długa droga, negocjacje nie są łatwe, aczkolwiek liczymy na to, że uda nam się przekonać BSI dobrymi zawodami na wysokim poziomie organizacyjnym, przy fantastycznej frekwencji i świetnym ściganiu tutaj na torze, że w Częstochowie warto Grand Prix robić, że jest głód i zapotrzebowanie na taką imprezę, w to chyba nikt nie wątpi.
- Oj nie! (śmieje się)
- Dlatego tutaj również o frekwencję i widowisko martwić się nie musimy. Nie zawiedziemy BSI. Nie chcę się jeszcze dzielić rozmowami strategicznymi, bo jest na to zdecydowanie za wcześnie.
- Nie zapeszać?
- I nie zapeszać. Jest to jeden z naszych celów, jeśli chodzi o przyszłość Włókniarza. Chcielibyśmy tutaj SGP gościć. Myślę, że takie trzy lata to jest optymalny okres, po którym GP mogłoby się odbywać w Częstochowie. Nie znudzilibyśmy kibiców i myślę, że byłoby to jedno z najlepszych zawodów w całym cyklu.
- Półfinał DPŚ to wydarzenie dużo większej rangi, niż mecze ligowe, musi więc być chyba wzmocnione bezpieczeństwo, większa ochrona i wiele innych… Nie są to na pewno małe koszty? Czy FIM uczestniczy w wydatkach w jakiś sposób?
- Nie. Wszystkie koszty są po stronie klubu. Ale mówiąc klub mam na myśli także deklarację Urzędu Miasta i Urzędu Marszałkowskiego, że nas wspomogą. To jest w końcu impreza rangi międzynarodowej.
- I promocja dla miasta.
- Dokładnie. W jednym z ostatnich wywiadów nieopatrznie użyłem regionalizacji mówiąc o Górnym Śląsku, to było moje faux pas, nie zamierzam zmieniać podziałów geograficznych (śmieje się). Chodziło mi o województwo śląskie, ponieważ ostatnie zawody międzynarodowej rangi w województwie odbyły się w Chorzowie, w 2003 roku, potem już nic nie było. Po dziesięciu latach wracają te zawody do województwa śląskiego właśnie, do Częstochowy. Jaka jest sytuacja ze Stadionem Śląskim, wszyscy wiemy, jest więc szansa, żeby to właśnie Częstochowa stała się taką wizytówką regionu na tę chwilę.
- A wracając do kosztów… ?
- To nie są małe koszty. Oprócz wpisowego, to właśnie między innymi kwestia ochrony, ale też hotele dla zawodników, dla gości BSI. Na koszty składają się też takie drobiazgi jak wynajem samochodów dla oficjeli z BSI, przygotowanie zawodów i toru, i tak dalej… Koszty są duże, ale prowadzimy rozmowy z kilkoma sponsorami i mamy zapewnienia władz miasta, że nas wspomogą. I liczymy na dobrą frekwencję oczywiście.
- Zapowiedzią tej dobrej frekwencji będzie już chyba mecz inauguracyjny.
- Tak, dlatego mamy nadzieję, że kibice nie będą czekać do niedzieli z zakupem biletu, podejrzewam, że kolejki mogłyby się ciągnąć do centrum Częstochowy. Warto więc już teraz zaprosić wszystkich do zakupienia biletów w przedsprzedaży.
Z prezesem Pawłem Mizgalskim rozmawiała Sylwia Wziątek.
Sylwia Wziątek (za: inf. własna)