Zwycięstwem Artura Mroczki zakończył się rozgrywany w Grudziądzu ćwierćfinał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Jak swój występ ocenia Artur: - Bardzo się cieszę, ze udało mi się wygrać. Dobrze mi się jeździło, byłem szybki i myślę, że mogłem zdobyć jeszcze więcej punktów, ale jak to bywa na torze, czasem są trzy punkty, czasem dwa czy jeden. Tak własne było na koniec. Cieszę się, ze mogłem powalczyć z Krzysiem Buczkowskim. To były dobre zawody - podsumowuje Artur.
Teraz zawodnik Wybrzeża Gdańsk czekać będzie na półfinał IMP, który odbędzie się w Krośnie. Czy stać go na awans do finału? - Dzisiaj wygrałem i pokazałem się z dobrej strony. Na pewno mogę tam powalczyć. Wszystko się okaże na miejscu - mówi.
Mroczka przed sezonem trafił do Wybrzeża Gdańsk, odwiecznego wroga GKM-u Grudziądz. Fani żółto - niebieskich nie przywitali go owacjami, lecz wyzwiskami, obrażającymi przyśpiewkami oraz gwizdami. Zniszczeniu uległ także bus zawodnika, który został porysowany. - Szczerze powiedziawszy nawet jeszcze nie zauważyłem, ze jest porysowany. Nie wiem czy złożę skargę, nad tym jeszcze pomyśle. Takiego czegoś na pewno się nie spodziewałem. Dziwne jest podejście kibiców do mojej osoby - mówi, po czym kontynuuje wypowiedź o swojej przygodzie z GKM-em: - W Grudziądzu jeździłem kilka lat i tu się wyszkoliłem i wychowałem. Nie odszedłem bo chciałem, ale dlatego że po prostu w składzie nie było miejsca, tak mi powiedziano. Kibice nie rozumieją wielu spraw. Kibice zawsze wiedzą swoje, a nigdy nie posłuchają wypowiedzi zawodnika. Szkoda że tak się stało, ale taki jest sport. To nie była moja wina.
Teraz wychowanek GKM-u Grudziądz ściga się w Gdańsku i liczy na awans ze swoim zespołem do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. - Mam bardzo dobrą drużynę w Gdańsku, w klubie który chce ekstraligi. Wybrzeże jest klubem ekstraligowym. Jeśli wróci do ekstraligi, chciałbym zostać. Zawsze mówiłem, ze chce jeździć w najwyższej lidze. Na dzień dzisiejszy nie myślę o innych ofertach, najpierw trzeba awansować, a potem się zobaczy co będzie.
Czy Artur byłby skłonny wrócić teraz do Grudziądza? - Tak naprawdę miałem już kiedyś ofertę, jeśli można tak to nazwać, która bardzo odbiegała od moich oczekiwań, bo była o połowę niższa od poprzedniej. Jak na razie nie ma żadnego tematu powrotu i jest cisza - kończy.