- Ciężki pojedynek. Okazało się, że drużyna opolska jeździ bardzo dobrze. My początkowo mieliśmy troszeczkę pecha. Wypadek Woryny, później Kułakowa, trochę nieporozumienia między naszymi zawodnikami. Ale widać, że w końcówce meczu to my doszliśmy do głosu. Jak zauważymy to my prędzej dostosowaliśmy się do tej nawierzchni. Zresztą było dzisiaj kilka wspaniałych pojedynków. Tor już nie jest torem betonowym jak to zazwyczaj jest. Ważne jest zwycięstwo, za tydzień mamy Kraków. O tym meczu zapominamy i jedziemy następny. Dziękuje kibicom i zapraszam na następne spotkanie 26 maja tutaj na rybnicki stadion - powiedział Jan Grabowski szkoleniowiec ŻKS ROW Rybnik.
- Do dziewiątego wyścigu jeszcze było w miarę dobrze a po nim wszystko się posypało. Widocznie Rybnik się dopasował bo też miał problemy z dopasowaniem do tego toru. Ten tor nie należał do torów łatwych bo się rozsypywał i utworzyły koleiny z wejścia i na wyjściu. Rywal się dopasował my zostaliśmy w dołkach i to przede wszystkim zaważyło o tym, że rybniczanie zdecydowanie wygrali. Mondberg miał dzisiaj wyjątkowo słabszy dzień. Dwa wyścigi zachwycające później poniżej oczekiwań. Ale mówię nie w Mondbergu wina. Marcin Rempała odczuwa jeszcze skutki upadku z czwartku, jego ręka nie do końca potrafi utrzymać motocykl. Cieszy fakt, że wreszcie Marcin Jędrzejewski potrafił wygrać wyścig i chwała mu za to - mówi trener opolskiego Kolejarza, Andrzej Maroszek.