Zaplanowane na dzisiejszy wieczór zawody półfinałowe Drużynowego Pucharu Świata w Częstochowie rozpoczną zmagania żużlowców o miano najlepszego teamu globu. Co roku jednym z żelaznych faworytów do tytułu jest reprezentacja Australii. Plany "Kangurom" pokrzyżowała jednak nieoczekiwana kontuzja Chrisa Holdera.
- To będzie bardzo trudny turniej. Zawody DPŚ nigdy nie są łatwe. Nawet z Chrisem bardzo cieszylibyśmy się z osiągnięcia finału. W końcu w tym sezonie jedziemy bez Jasona Crumpa. Bez Chrisa każdy wie, że nie jesteśmy już tak silną drużyną. Będziemy jednak wykonywać swoją robotę najlepiej jak potrafimy i zobaczymy, gdzie nas to doprowadzi - ocenił Darcy Ward.
Absencja Mistrza Świata to okazja startu dla innych australijskich zawodników, którzy w normalnych okolicznościach nie mieliby szans na występ w tegorocznym DPŚ. W Częstochowie za Holdera pojedzie Davey Watt. - Doyley (Jason Doyle) i Batch (Troy Batchelor) są prawdopodobnie w najlepszej formie w ich życiu. Tworzy się więc nowy, młody zespół Australii. Watty (Davey Watt) zastąpi Chrisa. Ten zawodnik wie, o co chodzi w żużlu i z pewnością będzie silnym punktem drużyny. Każdy da z siebie 100 procent, a gdy osiągniemy finał, to będziemy bardzo z siebie dumni - komentuje sytuację Ward.
Darcy Ward miał niedawno okazję ścigać się na częstochowskim owalu. W ubiegłą niedzielę w meczu ligowym zdobył na nim 11 punktów. Nie ustrzegło to jednak Unibaxu przed sromotną klęską z miejscowym Włókniarzem (36:54). - To trudny tor, aby dobrać odpowiednie ustawienia i przełożenia sprzętu. Podczas meczu ligowego męczyli się wszyscy zawodnicy z Torunia. Mam nadzieję, że w sobotni wieczór to się nie powtórzy - zakończył Ward.