Darcy Ward to w obecnej edycji Drużynowego Pucharu Świata niekwestionowany lider Australijczyków. W obliczu kontuzji Chrisa Holdera to właśnie na 21-latku spoczywa ciężar wyniku reprezentacji prowadzonej przez Marka Lemona. Głównie dzięki doskonałej postawie Darky'ego "Kangury" wystąpią w dzisiejszym finale w Pradze.
- To jest żużel - z odrobiną szczęścia i słabszej postawie zawodników w przeciwnych drużynach, możemy mieć udane zawody. Na Markecie przejechaliśmy już kilka okrążeń i jesteśmy pewni, że pokonamy reprezentację Czech. Wszystko powyżej tego będzie dla nas sukcesem. Przyjechaliśmy do Pragi, aby awansować do finału. To się udało, więc już jesteśmy zadowoleni - mówi Darcy Ward, który wierzy w sukces Australijczyków.
Oprócz Australii w praskim finale zobaczymy także ekipy Czech, Danii i Polski. - Wiemy, że to będzie trudny turniej, ale nie poddamy się. Damy z siebie wszystko i zobaczymy, co uda nam się osiągnąć. Zawody się jeszcze nie rozpoczęły, rywale nas jeszcze nie pokonali. Wiemy jednak, że pozostałe drużyny są bardzo mocne i czasami trzeba wyraźnie przyznać, że są po prostu lepsze od nas - komentuje zawodnik toruńskiego Unibaxu.
Doświadczenia czwartkowego barażu mogą, zdaniem Warda, bardzo przydać się w dzisiejszym finale. - Moment startowy jest bardzo istotny. Ten element nie wychodził nam w czwartek podczas barażu. Nasze motocykle są bardzo szybkie. Pozostaje nam jedynie dopasować sprzęt na starty, aby wychodziły one tak, jak jazda na dystansie - zakończył Ward.