"Papa" Gollob twierdzi, że Roman Karkosik, właściciel Unibaxu, uchronił zespół od kompromitującej porażki. Dostało się również Andrzejowi Witkowskiemu. - Nie znam pana Karkosika i nigdy z nim nie rozmawiałem, ale to właśnie on - o ile faktycznie miał wpływ na odmowę jazdy przez Unibax, o czym się mówi - uchronił toruński zespół od poniżającej porażki w nierównej walce. Nikt nie wziął pod uwagę tego, jakie reperkusje może wywołać taki nierówny bój. Widownia żużlowa czasem zachowuje się nieobliczalnie, o kulturalnym przeżywaniu widowiska sportowego często można zapomnieć. Co mogło czekać zdeklasowany zespół Unibaksu? Na przykład wycie stadionowej gawiedzi zionącej do przeciwnika nienawiścią tym większą, im przeciwnik słabszy. Czy tego właśnie chciał Witkowski, namawiający do jazdy zawodników z Torunia? W swoim zachowaniu przypominał gońca senatora RP - mówi.
Władysław Gollob twierdzi, że żużlowcy biorą środki odurzające, po których nie są w stanie zapanować nad motocyklem. Czy była to sugestia w stronę sobotniego wypadku z winy Taia Woffindena? - Tak na marginesie - bardzo się dziwię, że w żużlu nie przeprowadza się jeszcze kontroli antydopingowych. W innych sportach to standard, a w żużlu tego dziwnym trafem brakuje. Według mnie wiele zachowań na torze bierze się z tego, że żużlowcy biorą środki odurzające i potem ponosi ich brawura.