- Przed zawodami byłem mało rozmowny i nie podpisywałem przed meczem autografów bo było mało czasu na wiele rzeczy, a chciałem się jak najlepiej przygotować do tych zawodów i cały czas być w parku maszyn a nie poza nim. Nie myślałem o wyniku, nie patrzyłem czy dobrze wygrywam bieg czy źle, czy przyjeżdżam drugi. Szczerze mówiąc nawet nie pamiętam ostatniego biegu. Jakoś tak się starałem aby dać z siebie wszystko, że go po prostu nie pamiętam. Wiem tylko, że byłem drugi a Krzysiek Kasprzak był z przodu. Później go wyprzedziłem i go słyszałem. Myślałem że jest bardzo blisko a okazało się że wcale nie jest aż tak blisko ale dowiozłem ta pierwszą pozycję. Tak na prawdę wierzyłem w ten tytuł od samego początku. Nawet w poniedziałek wierzyłem że już jestem Mistrzem Polski tylko tyle, że musiałem wykonać trochę pracy żeby to udowodnić, pokazać i zdobyć - mówi Janusz Kołodziej.