- Na pewno jest niedosyt. Jedno okrążenie byłem Mistrzem Polski, a później popełniłem błąd. Krawężnik zrobił się przyczepniejszy a ja za bardzo nie chciałem wychodzić w ten popiół bo wiedziałem że będzie przycinał a Janusz od razu wjechał na płot i nabrał prędkości. Janusz jest tu bardzo wjechany w ten tor do tego jest lżejszy ode mnie przez co motocykl szybciej go wiezie. Zawsze mam problem z nim wygrywać, a jeśli z nim wygram to na styku tak jak to było na przykład w sesji zasadniczej. Dużo pracy muszę zimą włożyć. Myślałem, że dowiozę tego Mistrza Polski ale tak jak mówię popełniłem błąd i trzeba cieszyć się z tego srebra. Trzecie srebro, jest niedosyt ale co zrobić. W wyborach pól zostało mi to trzecie najgorsze. Start wygrałem, wyglądało to po paru metrach ok, założyłem szybko tych z krawężnika. Miałem po prostu pojechać tam gdzie pojechał Janusz w to nasypane i jeżeli by mnie wyprzedził to tylko po krawężniku. Tylko wtedy mówiłbym że trzeba było trzymać krawężnik (śmiech). Po dwóch pierwszych biegach zmieniłem motocykl i jechałem już tylko szybciej. Na finał zaryzykowałem z dyszą i zapłonem mówiąc sobie albo przyjadę czwarty albo pierwszy bo srebro już mam. Prowadziłem i myślałem, że chłopaki się bardziej potasują ale Janusz tak szybko obok mnie przejechał, że nawet gonie widziałem - mówi zdobywca srebrnego medalu MP, Krzysztof Kasprzak.