- My w tym sporze byliśmy bardzo zdziwieni, ze Toruń idzie tak daleko i żąda obopólnego walkowera. Dobrze się stało, że tu jednoznacznie zostało to rozwiązane, bo my ze swojej strony zrobiliśmy wszystko co było do zrobienia pod względem formalnym i regulaminowym. Co do kar to cieszę się, że nie ma degradacji. Toruński klub, a przede wszystkim jego kibice nie zasłużyli na to, żeby sezon zaczynać od I lub II ligi. Nic nie powiedziano jednak na temat medali, bo tu też nie wiadomo czy zostaną one utrzymane. Na pewno jednak to wicemistrzostwo nie smakuje tak jak powinno. Nasze roszczenia były dużo większe. Mieliśmy jedną dużą umowę ze sponsorem strategicznym, który wycofał się po tych wydarzeniach. To była kwota na ponad milion złotych i nie została uwzględniona. Tu pewnie na drodze cywilnej będziemy dochodzić do swoich praw. Nie wiem też czy to rozliczenie zawiera wszystkie rzeczy jakie udało nam się do tej pory ustalić. Liczyliśmy na dwa razy większą kwotę. Te pieniądze nie zwrócą jednak to co się stało. Mi ciężko jest teraz iść do ludzi i rozmawiać o nowym sezonie, o nowych umowach i pomysłach. Teraz cały czas komentujemy to co się wydarzyło. Nie mówimy o złotym medalu czy innych rzeczach pozytywnych - powiedział na antenie nSport HD, Robert Dowhan.