Dziś przyszedł czas na drużynę Unii Tarnów, czyli ubiegłorocznych brązowych medalistów, którzy przystąpią do sezonu w podobnych nastrojach, jak to miało miejsce rok temu, ponieważ wydaje się, że trzecie miejsce „Jaskółek”, to bardzo dobra pozycja, która w Tarnowie została odebrana jako bardzo duży sukces. Patrząc przez pryzmat tego czym dysponował Marek Cieślak można śmiało powiedzieć, że chyba na więcej nikt nie liczył, dlatego nastroje po ubiegłym sezonie są niemal takie, jak po mistrzowskim 2012 roku. Czym w przyszłym sezonie będą dysponować „Jaskółki”
1. Greg Hancock
Tego zawodnika nikomu nie trzeba przedstawiać. Na rok został zesłany do Bydgoszczy, gdzie przeszedł ze względu na zbyt wysokie KSM właśnie z tarnowskiej Unii. W obliczu nowego sezonu mógł powrócić do Tarnowa i wydaje się, że uczynił to z największą przyjemnością. Nie od dziś wiadomo, że Amerykanin bardzo chwali sobie współpracę z Markiem Cieślakiem. Poza tym „Herbie” lubi drużyny, w których jest odpowiednia ilość luzu, a w ostatnich kilku sezonach atmosfera w „Jaskółczym Gnieździe” jest w porządku. Czy kibice mogą się bać o jego formę w kontekście jego wieku? Od kilku lat udowadnia, że jest niczym wino, które z wiekiem staje się jeszcze lepsze. Kibice z wielkim entuzjazmem przyjęli informacje o powrocie przesympatycznego Amerykanina i zapewne wielu z nich uniosło ręce do góry z okrzykiem: Nareszcie!
2. Krzysztof Buczkowski
„Buczek” wraz Gregiem zawitał do Tarnowa prosto z Bydgoszczy, w której radził sobie z różnym skutkiem. Zapewne siła rażenia jego ekipy oddziaływała na również jego formę, ale nie zmienia to faktu, że Krzysztof potrafi jeździć i co najważniejsze – kocha walkę. Publiczność w Tarnowie uwielbia mrożące krew w żyłach pojedynki, dlatego zapewne Buczkowski będzie jednym z ich ulubieńców, zwłaszcza jeśli Marek Cieślak użyje swojej magii i pewne sprawy pomoże Krzysiowi poukładać, a z doświadczenia wiemy, że profesor wśród polskich trenerów lubi pracować z takimi szaleńcami. W Unii Tarnów będzie miał za zadanie zastąpić Leona Madsena, który powędrował do Gdańska. Wydaje się, że Buczkowski bez problemu powinien sprostać temu zadaniu, tym bardziej, że w ostatnim sezonie Duńczyk nie był już taki świetny…
3. Artiom Łaguta
To przykład tego, jak skutkuje praca z Cieślakiem. Powiedzieć, że Łaguta przyszedł do Unii w rozsypce, to być może powiedzieć za dużo, natomiast nie będzie kłamstwem stwierdzenie, że Artiom był zawodnikiem bez formy. Atutem była jego waleczność, która przekonała trenera Tarnowian. Rosjanina udało się ujarzmić i szaleńczą fantazje na torze, polaną nieustępliwością, trener Cieślak doprawił szczyptą odpowiedzialności i gracji, dzięki czemu Łaguta zgotował niemałą sensacje, ponieważ mało kto spodziewał się po nim, że będzie gwarantem pewnych punktów i jednocześnie będzie najskuteczniejszym zawodnikiem w talii profesora Cieślaka.
4. Martin Vaculik
Słowacka krew, która już od kilku sezonów kojarzona jest przede wszystkim z Unią. Zawodnik, któremu klimat tarnowski bardzo służy i niespecjalnie myśli o rychłej zmianie klubu w Polsce. Ubiegły sezon zakończył ze średnią 1,457 i nie ma co ukrywać - jak na Słowaka jest to mizerny wynik. Ptaszki jednak ćwierkają, że „Vacul” zbroi się do następnego sezonu bardziej, niż Wladimir Putin na wojnę z Ukrainą. Martin zmienił podobno koncepcje przygotowania „szaf” na niebawem rozpoczynające się rozgrywki i obecnie dociera je w Gorican. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy już niedługo.
5. Janusz Kołodziej
„Koldi” - czyli rasowa „Jaskółka”. Od tego zawodnika Cieślak będzie zaczynał ustalanie składu. Janusz miewał w swojej karierze słabsze sezony, ale zebrał już wystarczająco dużo po czterech literach, dzięki czemu w ostatnich sezonach nawet, jeśli była zniżka formy, to umiał się z kłopotów szybko wykaraskać. „Kołodziej od lat szuka swego miejsca w SGP, ale jakoś nie ma szczęścia, żeby tam zagościć na stałe, co zapewne jest jego osobistym deficytem w karierze. W Enea Ekstralidze jak zawsze będzie groźnym rywalem i zwłaszcza na swoim torze będzie zapewne nie do pokonania, wszak to Indywidualny Mistrz Polski, który potrafi wyprzedzać niczym myśliwiec F-16.
6. Kacper Gomólski
To z kolei pewniak, jeśli chodzi o kategorie juniorską. Dla „Gingera” to rok wyjątkowy, ponieważ ostatni w gronie juniorów. Wydaje się, ze w związku z powyższym również wyjątkowo ważny, ponieważ w kolejnym sezonie już takiego wzięcia Kacper może nie mieć, ponieważ nastąpi to owiane złą sławą przejście z kategorii młodzieżowca na seniorską. Jak wiemy, już wielu zawodników porządnie się wykładało na tym progu, dlatego można sądzić, że Gomólski w tym sezonie będzie chciał przycisnąć ile tylko się da. To może wróżyć ciekawy sezon dla Kacpra.
7. Mateusz Borowicz
Dosyć konsekwentnie stawiał na tego zawodnika trener Unii Tarnów w poprzednim sezonie, dlatego zapewne również w tym roku będzie miał sporo szans na występy. Nie powinno to dziwić, ponieważ jest on chyba najbardziej poukładanym młodzieżowcem pod względem mentalnym i sprzętowym z grona juniorskiego ekipy z Tarnowa. Umiejętności trochę mu brakuje i ciężko spodziewać się fajerwerków w jego wykonaniu, ale pewnie to on jest w oczach Marka Cieślaka póki co pierwszym wyborem. Nie powinien się jednak przyzwyczajać do tej myśli, ponieważ tuż za plecami będzie Edward Mazur, który potrafi świetnie jeździć, oraz Ernest Koza.
Rezerwowi:
Edward Mazur
Ernest Koza
Arkadiusz Madej
Dawid Matura
Damian Dąbrowski
Michał Nowiński
Eryk Budzyń
Trener: Marek Cieślak
Patrząc realnie na siłę rażenia „Jaskółek” można powiedzieć, że Cieślak dream teamu na pewno nie ma, ale za to zebrał sobie ekipę walczaków. Nazwiska typu Buczkowski, Kołodziej, Vaculik, Hancock, czy Łaguta są często kojarzone z odważnymi atakami i widowiskową jazdą. Jedno jest pewne – w Tarnowie kibice nudzić się nie będą a i wyniki mogą być całkiem niezłe. Żadnej pewności jednak nie ma, ponieważ są to zawodnicy obiecujący i z potencjałem, ale z wyjątkiem Hancocka i Kołodzieja, którzy poniżej pewnego poziomu nie schodzą nie można być pewnym, że zawodnicy będą regularnie punktować. Wniosek z tego taki, że najprawdopodobniej w Tarnowie będziemy widzieć albo kompletną żenadę i nijakie wyniki, lub też zaskakujące rezultaty i „Jaskółki”, które będą w stanie wydrapać oczy „Falubazom” i Aniołom, czyli dwóm hegemonom na polskim podwórku. . Medale? Dlaczego nie...?