We wczorajszym spotkaniu Nice Polskiej Ligi Żużlowej, KMŻ Lublin, zremisował na własnym torze z drużyną PGE Marmy Rzeszów 45:45. Liderem w ekipie gospodarzy był Davey Watt (12 punktów), natomiast w drużynie przyjezdnej, Peter Ljung (10 punktów).
Andriej Kudriashov (KMŻ Lublin) - Jestem bardzo zadowolony. W porównaniu z ubiegłym sezonem, cz trzy lata, dwa lata temu, jak jeździłem w polskiej lidze, nie było takich mijanek na torze. Maszyny jadą, w głowie jest wszystko poukładane. W Daugavpils zrobiłem dwucyfrówkę. Dzisiaj też chciałem powtórzyć ten wynik z Łotwy, ale szkoda, że przywiozłem dwa zera. Z drugiego pola, w ogóle nie dało się wystartować. Drużyna przyjechała na remis, każdy jest szczęśliwy. Można byłoby to wygrać, ale wynik mógł się podobać. Rzeszów jest bardzo mocny w tym sezonie. Oni chcieli dzisiaj wygrać na naszym torze, ale padł remis. Pracujemy dalej, a za dwa tygodnie mamy na własnym torze Gniezno.
Robert Miśkowiak (KMŻ Lublin) - Ten bieg szósty byłem przekonany, że zostanie powtórzony. Trochę mnie to zdekoncentrowało, przywiozłem "zerówkę". Potem znów przytrafiło się zero, następnie jakieś trzy punkty. Sam do końca nie wiedziałem co się dzieje. Tor był bardzo twardy i nie byłem do niego przyzwyczajony. Nie jestem w 100% dopasowany jeszcze do nawierzchni. Cały czas pracuję i widzę, że z biegu na bieg jest coraz lepiej. Brakuje mi tutaj przede wszystkim treningu. Może nie z drużyną, a bardziej indywidualnie. Na pewno jest spory niedosyt. Zabrakło kilku punktów do zwycięstwa, ale udało nam się zdobyć ten cenny punkt.
Maciej Kuciapa (PGE Marma Rzeszów) - Czuję spory niedosyt. Początek meczu w moim wykonaniu był słaby i na pewno przełożyło sie na wynik spotkania. Tor był bardzo twardy, gdyby był może troszkę bardziej przyczepniejszy, to byłoby więcej walki. Gospodarze przygotowali taki tor, na którym czują się najlepiej. My zawodnicy musimy się dopasowywać do różnych warunków. Wielka szkoda, bo bardzo zależało nam zwycięstwie, a niestety tylko remis, albo i aż, można powiedzieć.
Janusz Ślączka (Trener PGE Marmy Rzeszów) - Poprzeczka postawiona wysoko, tor twardy. Praktycznie o wszystkim decydował start. Na trasie były jakieś tam dwa, trzy wyprzedzenia. Cały mecz chodził jedynie krawężnik. Gospodarz przygotował taki tor, jaki był. Ważne, że było to bezpieczne i dobre widowisko. Szkoda, że nie wygraliśmy, ale równie dobrze, mogliśmy to spotkanie przegrać. Cieszmy się z jednego punktu, przywiezionego z wyjazdu. Ujmy nam to nie przynosi. Przygotowujemy się do następnego meczu, żeby wypaść jeszcze lepiej.
Dominik Pruchnicki (za: inf. własna)