Mimo, iż sobotnie Grand Prix Łotwy na torze w Daugavpils dla Martina Smolinskiego nie było zbyt udane, dzięki słabej dyspozycji rywali Niemiec nadal zachowuje szanse na bezpośrednią kwalifikację do przyszłorocznej edycji GP.
Zawody pierwotnie miały odbyć się w Rydze, jednak z powodu silnych opadów deszczu tor w stolicy Łotwy nie nadawał się do jazdy. Z tego powodu podjęto decyzję o przeniesieniu łotewskiej rundy GP do Daugavpils.
Pracowaliśmy w pocie czoła, żeby przygotować się do toru w Daugavpils. Zmiana miejsca i termimu popsuła nam szyki i musieliśmy zmienić poprzednie założenia. - opowiada Smolinski. Załoga mojego teamu wykonała naprawdę dobrą robotę. W Daugavpils nie mieliśmy treningu, nikt nie wiedział jaki jest tor i czego można się po nim spodziewać. Wszystko to wychodziło dopiero w trakcie zawodów. Warunki były jednak takie same dla każdego, trzeba po prostu jechać i dawać z siebie wszystko.
Niemiec zdobył w turnieju tylko sześć punktów, mimo to wydawał się być zadowolony ze swojego występu: Zaliczyłem trzy dobre starty i w każdym biegu wszystko grało jak powinno. Jestem zadowolony, bo w rywalizacji ze światową czołówką żużla regularnie zdobywam punkty, a do tego udało się zmniejszyć stratę do czołowej ósemki cyklu.
Ośmiu najlepszych zawodników cyklu Grand Prix otrzyma bezpośrednią kwalifikację na przyszły sezon. Dystans dzielący Martina Smolinskiego od zajmujących ósmą pozycję Jarosława Hampela i Fredrika Lindgrena wynosi cztery punkty.