Drużyna Fogo Unii Leszno pod wodzą Adama Skórnickiego wygrała w Częstochowie z KantorOnline ViperPrint Włókniarzem 55:35. Menedżer ?Byków? po spotkaniu był zadowolony z dyspozycji swoich zawodników.
- Cieszę się, że każdy z zawodników Unii dzisiaj zapunktował. Ten mecz nie miał dla nas większej wagi, bo nasze miejsce w tabeli i tak się zmieni, ale mimo to zawodnicy potraktowali ten mecz bardzo poważnie. Parę wyścigów na pewno mogło się spodobać. Moi zawodnicy jechali z zębem. Ogólnie uważam, że rundę rewanżową moi zawodnicy pojechali bardzo dobrze, 11 punktów nie licząc bonusów pokazuje naszą siłę – stwierdził Adam Skórnicki.
Najsłabszym ogniwem wśród seniorów Fogo Unii Leszno był Mikkel Michelsen, który wywalczył 3 „oczka”. Pomimo słabszej dyspozycji Duńczyka menedżer leszczyńskiej drużyny nie miał pretensji do zawodnika. – Upadek, który spotkał go w tygodniu dał się we znaki, a do tego zaczął pechowo od defektu. Mimo to pięknie walczył w każdym biegu. Teraz potrzebuje paru dni odpoczynku, aby być gotowym na play-offy – stwierdził „Skóra”.
Rywalem „Byków” w półfinale będzie Grupa Azoty Unia Tarnów. Co o tej drużynie sądzi menedżer leszczynian? – Tarnów jest niepodważalnym liderem, wygrali rundę zasadniczą w cuglach, ale sezon trwa dalej, a medale rozdaje się na samym końcu i bardzo ciężko jest drużynie utrzymać wysoką formę przez cały sezon, nawet tym najlepszym. Te półfinały mogą zaskoczyć – ocenił Skórnicki.
Adam Skórnicki obecny sezon zaczął jako zawodnik (w Polsce reprezentując barwy Carbon Startu Gniezno). Jednak zmuszony był zakończyć sezon ze względu na kontuzję odniesioną w Wielkiej Brytanii. Czy obecny menedżer „Byków” ma zamiar jeszcze wsiadać na motocykl? – Jeżeli zacznę tracić szacunek u zawodników to na pewno będę musiał wsiąść na motocykl, żebyśmy się dobrze dogadywali – stwierdził z uśmiechem na twarzy.
Wobec widocznych problemów kadrowych Włókniarza Adam Skórnicki został pytany o to czy chciałby wzmocnić „Lwy” przed barażami odpowiedział. – Niestety, ale nie mogę już iść na wypożyczenie (śmiech – przyp. red.).
Wojciech Sosna (za: inf. własna)