Rozmowa z reprezentantem Australii ? Chrisem Holderem. Były mistrz świata opowiada o swoich przygotowaniach do kolejnego cyklu Grand Prix.
- Jak wyglądają twoje przygotowania do sezonu żużlowego i czy zimę spędzasz jeszcze w Europie?
– Wszystko idzie w dobrym kierunku i jestem zadowolony. Zostaję w Wielkiej Brytanii do świąt, a potem wylatuję do Australii, żeby u siebie w domu kontynuować przygotowania do nowych rozgrywek.
- Czy biorąc pod uwagę twoje niedawne kontuzje treningi kondycyjne prowadzisz teraz w inny sposób?
– Ostatnia zima była dla mnie zmaganiem z kontuzją. Rekonwalescencja po tamtym urazie trwała bardzo długo. Teraz jest podobnie. Od dwóch miesięcy nie mogłem za dużo ćwiczyć z powodu metalowych zespoleń kości znajdujących się w mojej stopie. Teraz zostały wyjęte. Mogę wykonywać wszystkie ćwiczenia, które robiłem wcześniej. Jestem znacznie bardziej zadowolony, mogę się poruszać, a to podstawa do przygotowań.
- Jak dużo i jak często trenujesz obecnie jazdę na motocyklu crossowym, która jest przecież twoją drugą pasją?
– Kiedy zimą pojawiam się u siebie w domu, jeżdżę trzy lub cztery razy w tygodniu. Sprawia mi to niesamowitą przyjemność. Miłe jest dla mnie to, że w Australii mogę po prostu wyjechać na tor z przyjaciółmi, żeby się ścigać bez presji związanej z wygrywaniem i zdobywaniem punktów.
– Sezon 2015 zacznie się od LOTTO Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. Jakie masz oczekiwania związane z tym turniejem? Na co się nastawiasz?
– Stadion Narodowy prezentuje się niesamowicie. Wygląda na to, że będziemy mieli do czynienia z wielkim Grand Prix, które jednocześnie rozpocznie cały nowy sezon w cyklu. Z tego co już wiadomo, bilety sprzedały się fantastycznie. Byłem w Polsce wielokrotnie na zawodach, więc nie mam wątpliwości co do tego, że podczas kwietniowego turnieju na Stadionie Narodowym będzie głośno od dopingu. Prawdopodobnie nawet głośniej niż w Cardiff. Gdzie jest przecież niesamowita wrzawa. Patrzę z optymizmem na nowy sezon w Grand Prix. Chciałbym zacząć serię dobrze i zdobyć wiele punktów już na starcie. Być może nawet wygrać w Warszawie…
- Co wiesz o Warszawie, gdzie pewnie byłeś wielokrotnie przejazdem lub spędzałeś czas na lotnisku?
– Wcześniej w Warszawie byłem tylko raz. O ile się nie mylę, był to rok 2008. Cieszę się, że będę mógł zobaczyć to miasto ponownie. Tak naprawdę nie wiem zbyt wiele o Warszawie, poza tym, że to stolica Polski.
- W czasie sezonu żużlowego spędzasz wiele czasu w Polsce. Jak dobrze znasz język polski?
– Niestety, niezbyt dobrze. Znam kilka słów w stylu „cześć”, „do widzenia” lub „dziękuję”. Prawdopodobnie umiem więcej zrozumieć po polsku niż powiedzieć.
- Atmosfera podczas zawodów Grand Prix jest zawsze gorąca, wiele się dzieje na torze i w parku maszyn. Jak udaje ci się zachować spokój, gdy sam jesteś w centrum wydarzeń?
– To prawda. Na zawodach Grand Prix jest zawsze inaczej niż na zwykłym meczu. Jestem najczęściej nerwowy do czasu aż wyjadę na tor w pierwszym swoim wyścigu. Wówczas wszystko odchodzi na bok. Podczas Grand Prix zawodnik ma zbyt dużo do zrobienia w boksie i zbyt wiele musi przekazać teamowi, żeby zwracać uwagę na to, co dzieje się wokół niego, czasami także na torze. Mogę powiedzieć, że czasami lubię to „brzęczenie”, które słyszę na trybunach. Chociaż powoduje ono, że jazda jest na pewno trudniejsza.
.
- Jak, w trzech słowach, określiłbyś swoją jazdę na motocyklu żużlowym?
– Twarda, szybka i stylowa