W wolnym czasie chodzę na zawody "Mignet", czyli taki żużel autami. Wszystko odbywa się tak samo jak na żużlu, auta nie mają biegów, mają tylko jeden hamulec, który jest potrzebny tylko do startu, silniki to Audi 1.9 bezyna, startują po 6, finał nawet w 12 samochodów. runda zasadnicza 5 okrążen, a finał chyba z osiem. Jest to bardzo popularne w Bahia Blanca. Oczywiście jeżdzą po tym samym torze, co my na żużlu. Kibiców przychodzi koło 3-4 tysiące, tyle samo co na żużel. Ostatnio nawet wcieliłem się w rolę mechanika w Teamie "Pepco Perez". Lokalna ludność mocno żyje żużlem, co chwilę pytają, czy mi się przypadkiem w domu nie nudzi i czy mnie gdzieś nie zabrać. Miejscowi zawodnicy dużo nam pomagają, szczególnie jeśli chodzi o pożyczanie części do motocykla, bo jak wiadomo zabrałem ze sobą skromną część warsztatu. Do tej pory (odpukać) wszystkie złe opowiesci Argentynie, ktorych wysłuchałem się przed wyjazdem, można śmiało wyrzucić do kosza. Może po prostu trafiłem na lepszy okres, jednakże wszystko pod kątem organizacyjnym i finansowym jest w należytym porządku. Pozdrawiam z Argentyny - mówi Jamróg na łamach oficjalnej strony Orła Łódź.