Wydawałoby się, że piątkowe spotkanie, podczas którego doszło do porozumienia w sprawie odbudowy opolskiego klubu żużlowego, zakończy farsę nieszczęść i problemów Kolejarza. Tymczasem nowych włodarzy, zwłaszcza trenera Piotra Żyto, czeka ogromne wyzwanie skompletowania drużyny.
Wielu zawodników podpisało już kontrakty z innymi klubami – mówił na piątkowym spotkaniu trener Żyto. – Jeśli żużel ma być na poziomie, trzeba mieć dobrych zawodników.
Na spotkaniu jednak nikt jako tako nie myślał o żużlowcach, którzy mogliby reprezentować barwy opolskiego klubu. Na rozstrzygnięcie konkursu trzeba czekać do 31. stycznia, a potem ewentualnie można napisać pismo z prośbą o przedłużenie okienka transferowego i ściągać zawodników.
Wybór dobrych zawodników zagranicznych jest ogromny, natomiast schody zaczynają się z Polakami, których pozostało już niewielu. Zespół musi się składać między innymi z dwóch polskich juniorów. Jeden młodzieżowiec może być wypożyczony, z innego klubu, i tu myśli się o Damianie Dróżdżu, który z Kolejarza Opole przeszedł do Betardu Sparty Wrocław, oraz Mike’u Trzensioku, który pierwsze kroki stawiał właśnie w Opolu, natomiast drugi junior musi być zakontraktowany w klubie. I tutaj schody stają się jeszcze bardziej strome, ponieważ wychowanek Kolejarza Michał Kordas nie jeździł w zeszłym sezonie z powodu kontuzji doznanej w niemieckim Wittstocku, a znalezienie młodzieżowca, którego można by było zakontraktować na stałe graniczy z cudem.
Jeszcze większy kłopot jest wśród seniorów, bo zawodnicy, którzy naprawdę mogliby przywozić przyzwoite punkty już praktycznie nie ma. Liczono na Ronniego Jamrożego, ale ten podpisał kontrakt z klubem KMŻ Lublin, a to samo zrobił Patryk Malitowski. Najbardziej liczono na Mariusza Staszewskiego, ale i on prawdopodobnie trafi do innego klubu, którym ma być imiennik opolskiego klubu – Kolejarz Rawicz.
Przewiduje się, że w sezonie 2015 poziom drugiej ligi będzie o wiele wyższy niż w ubiegłym roku, przez co trudno będzie znaleźć chociażby lidera drużyny. Poprzeczkę dźwigną kluby z Częstochowy, Gdańska i Lublina. Są jeszcze wolni zawodnicy, znani w opolskim środowisku żużlowym, na przykład Stanisław Burza, Paweł Staszek, Łukasz Przedpełski, bracia Pulczyńscy, czy Adrian Szewczykowski, ale nie są oni na tyle silni, aby sprostać zadaniu bycia liderem.
Od początku było wiadomo, że jeśli klub wystartuje w rozgrywkach drugoligowych, nikt nie powinien od razu oczekiwać świetnych wyników, a tym bardziej awansu. Nie od razu Rzym zbudowano. Klub i jego włodarze potrzebują czasu na rozwój po upadku. Jak ziarno, które ktoś zaniedbał , a następnie ktoś inny znalazł, zaopiekował się nim i je zasiał. Kolejarz Opole jest właśnie takim ziarnem. Ma już swoją historię, ale potrzebuje czasu, żeby mogło kiełkować i w końcu zmienić się w coś pięknego. W coś, na co kibice czekają już od wielu lat – w mocny i stanowczy klub.