O Tomaszu Gollobie i jego karierze można by książkę napisać, i już nie jedną napisano. W sobotę na Stadionie Narodowym obejrzymy jego pożegnanie z cyklem Grand Prix. W mojej opinii lepszego pożegnania nie można było sobie wymarzyć, brakuje tylko zwycięstwa samego Golloba. Przyjrzyjmy się sylwetce naszego rodaka i dowiedzmy się, dlaczego Tomasza Golloba uważa się za legendę nie tylko polskiego, ale i światowego żużla.
Na ten dzień wielu kibiców czeka już od dłuższego czasu. Mówiło się o tym od dawna i w końcu będziemy mieli okazję to przeżyć. W sobotę pierwsze w historii GP na żużlu na Stadonie Narodowym! Tomasz Gollob dostał z tej okazji Dziką Kartę, bo komu bardziej ona się nie należała jak Tomaszowi? Atmosfera na Narodowym z pewnością będzie niesamowita, a to będzie tylko świadczyć o tym jakim zainteresowaniem cieszy się i jak dojrzałym sportem jest żużel w Polsce.
Historia Tomasza Golloba w cyklu Grand Prix, jest na tyle bogata, że spokojnie mógłby obdzielić nią paru innych zawodników. A swojej kariery lepiej nie mógł rozpocząć, bo zaczęło od zwycięstwa w całych zawodach! Wydarzyło się to w roku 1995, kiedy to cała seria Grand Prix miała swoją inaugarację, zastępując tym samym jednodniowe Indywidualne Mistrzostwa Świata. 20 maja 1995 roku na Stadionie Olimpijskich odbyły się pierwsze zawody tego sezonu. W tamtym czasie turniej miał nieco inną formułę, ponieważ po rozegraniu rundy zasadniczej do finału A trafiało czterech najlepszych zawodników. Tomasz Gollob wywalczył miejsce w finale jako czwarty zawodnik, ale w ostatnim biegu startując z drugiego pola fantastycznie rozegrał pierwszy łuk i natychmiast przedarł się na prowadzenie. Na linie mety daleko za jego plecami przyjechali Hans Nielsen, Chris Louis i Mark Loram.
Finałowy bieg GP Polski we Wrocławiu 1995 (od 24 min)
Ostatecznie sezon 1995 Gollob zakończył na dziewiątym miejscu, co poskutkowało tym, że nie brał udziału w kolejnym roku jako stały zawodnik. Wystąpił jednak w trzech turniejach, startując dzięki Dzikiej Karcie, a w GP Szwecji udało mu się nawet stanąć na podium. Kolejne lata to już początek nieprzerwanych startów w tym elitarnym cyklu. W roku 1996 wygrał Finał Kontynentalny i tym samym zapewnił sobie miejsce w GP w sezonie 1997. W tamtym roku dublet zaliczyli Greg Hancock i Billy Hamill, którzy zdobyli dwa pierwsze miejsca w klasyfikacji generalnej. Jednakże trzecie miejsce przypadło nikomu innemu jak właśnie Gollobowi. Tak więc rozpoczął on pisanie niezwykle bogatej historii, zdobywając w kolejnych latach jeszcze dwa brązowe medale IMŚ i jeden srebrny. Kolejne karty były obfite w sukcesy, ale jeszcze nigdzie nie widać było tej Złotej Czcionki.
Jak obecnie wiemy, historia Tomasza Golloba tej Złotej Czcionki się doczekała. Ale zanim to nastąpiło wiele wzlotów i upadków było po drodze. Jednak tylko porażki wzmacniają człowieka i tak samo Tomasz Gollob jeszcze mocniejszy, jeszcze silniejszy w pamiętnym roku 2010 sięgnął po upgragniony tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Wygraną zapewnił sobie w przedostatnim GP tamtego sezonu rozgrywanego we włoskim Terenzano. Gollob powtórzył wyczyn Jerzego Szczakiela z 1973 roku i został najlepszym żużlowcem świata. Sukces, którego od tamtego czasu nie powtórzył żaden inny Polak, choć nie zapominajmy, że przecież blisko od tego byli w ostatnich dwóch latach Jarosław Hampel i Krzysztof Kasprzak.
Finałowy bieg GP Włoch we Terenzano 2010
Prognozować występu Tomasza Golloba w sobotnim Grand Prix nie ma najmniejszego sensu. Jest to zawodnik na tyle utalentowany i doświadczony, że jest w stanie pokonać na torze każdego, choć trzeba przyznać, że będzie o to niezwykle ciężko. Tłumy fanów zgromadzonych na trybunach i przed telewizorami będzie podziwiać Wielkiego Mistrza i jedną z najlepszych postaci w historii żużla. Wynik nie będzie taki istotny, najważniejsza będzie możliwość pożegnania wielkiego Tomasza Golloba z cyklem GP.