We wtortkowym finale Złotego Kasku Karol Baran zaliczył fenomenalny występ, zdobywając awans do eliminacji GP i SEC. - Bardziej zależy mi na Mistrzostwach Europy, ale jeżeli sprostam wymaganiom, to spróbuję powalczyć i o Grand Prix - mówi.
Tomasz Jastrzębski, ZUZELEND.com: Na początek gratulacje z powodu świetnego występu. Jak wrażenia po wczorajszych zawodach? Czy oswoiłeś się już z myślą, że staniesz do walki o udział w Grand Prix?
Karol Baran: Dziękuje za gratulacje. Czuję lekki niedostyt, bo jednak piąty bieg nie poszedł po mojej myśli, jednak z całości mogę być zadowolony. Z myślą o GP stawałem do biegu dodatkowego i chciałem pojechać go jak najlepiej. Wygralem start, ale z wyjścia wjechałem w dość śliskie miejsce i niedużo brakowało, by Piotr we mnie wjechal. Byłem jednak z przodu, wiec dobrze, ze powiekszałem przewagę. Po zawodach nie myślałem o ewentualnych eliminacjach GP, a jedynie o dobrym występie przed dużą liczbą moich kibiców.
Znakomity wynik mógłby być jeszcze lepszy, gdyby nie wykluczenie w 20. biegu. Jaka była przyczyna upadku?
W 20. biegu całkiem nieźle wystartowałem, jednak na drugim łuku popełniłem błąd, jadąc zbyt wąsko. Gdybym dojechał do płotu, zablokowałbym Piotra, a tak przejechał koło mnie, dotykając mojego motocykla. Straciłem płynność, a po krawędzi miałem jeszcze Przemka. Było już zbyt późno, by uratować ten bieg i położyłem motocykl.
W Lublinie spędziłeś ładnych kilka lat kariery, dzięki czemu poznałeś tamtejszy tor od podszewki, co niewątpliwie dawało Ci przewagę nad większością rywali. Czy tajemnica sukcesu w finale to właśnie znajomość lubelskiego toru, szczęśliwy dzień, a może zapowiedź wielkiej formy Karola Barana? Nie jest tajemnicą, że bardzo poważnie zapowiadałeś walkę o skład w PGE Stali Rzeszów, m.in. inicjując wśród kibiców zbiórkę pieniędzy na sprzęt.
Ostatni raz w Lublinie startowalem bodajże 2 lata temu. W tym roku dosypano nawierzchni i tor praktycznie nie ma nic wspólnego z tym, co było dawniej. Nie ma żadnej tajemnicy. Jak silnik pasuje, wszystko gra, mogę wygrywać starty i wiem, że wynik wtedy zależy ode mnie, a nie od sprzętu to tor nie ma dla mnie znaczenia. Forma jest, gdy ma się na czym startowac i głową jest czysta. Zbiórka pieniędzy to pomysł jednego ze znajomych. Nie miałem żadnych oczekiwań, chcieliśmy po prostu spróbować. 2 lata temu Tai Woffinden zebrał tak pieniądze na silniki, na których zrobił Mistrza Świata; jednak realia moje i Woffindena różnią sie diametralnie.
Eliminacje do Grand Prix traktujesz bardziej jako przygodę, czy poważnie myślisz o awansie do światowej czołówki? Jazda w GP to już nie zabawa. Pomijając aspekt sportowy, nawet stali uczestnicy cyklu miewają problemy, żeby sprostać potrzebom finansowym i organizacyjnym na cały sezon rywalizacji w GP. Czujesz się gotowy, żeby podjąć takie wyzwanie?
Nie myślę na razie o tym. Nie ukrywam, że jeśli miałbym wybierać, to bardziej zależy mi eliminacjach Mistrzostw Europy, jednak jeżeli okoliczności pozwolą mi spróbować i sprostam wyzwaniom, to spróbuję.
Trzeba przyznać, że w porównaniu do ubiegłego sezonu bardzo szybko pniesz się po szczeblach żużlowej drabinki. Karol Baran 2014 - lider drugoligowej Wandy Kraków. Karol Baran, wiosna 2015 - zawodnik ekstraligowej Stali Rzeszów i kandydat do jazdy w GP, a przecież przed nami jeszcze cały sezon. Jak myślisz, co dalej?
2014 był rokiem dobrym, Wanda Kraków awansowała do pierwszej ligi, a ja miałem w tym spory wkład. Indywidualnie nie osiagnąłem zakładanych celów, ale rok można zaliczyć do udanych. W tym roku okoliczności sprawily, że mam szansę walczyć o skład w Ekstralidze i chcę to wykorzystać. Wiem jednak, że najpierw muszę się pokazać z dobrej strony. Przeskok z drugiej ligi do tej najwyższej to przeskok głównie sprzętowy, i w tym kierunku musze solidnie popracować, stad pomysł o zbiórce. Bez finansów nic się nie zdziała. Chcę walczyć o skład, a gdyby mi się to udało i zrobiłbym dobry wynik - wtedy będę myślał co dalej.
Jakie masz cele sportowe na ten sezon? Jak oceniasz szanse PGE Stali w walce o medale DMP?
Cele sportowe na ten rok to przede wszystkim cało wracać do domu, czego życzę wszystkim kolegom z toru. Cel sportowy - to być solidnym punktem drużyny, gdziekolwiek będę startował i dawać kibicom dobre widowisko. Co do szans, wszystko zweryfikuje tor. Z góry rzuca się nas na pożarcie, ale wierzę, ze u siebie możemy wygrać każdy mecz; jednak na to składa się wiele rzeczy, które muszą ze sobą współgrać. Dobra atmosfera, atut toru, sprzęt. Wtedy będzie wynik i duża ilość kibiców.
Tomasz Jastrzębski (za: inf. własna)