Michał dowiedział się o swojej roli w „Opolskiej Karolince” pod koniec zeszłego tygodnia. Żużlowiec, który miał ogromnego pecha przez ostatnie lata, w końcu staje na nogi i, co gołym okiem można było zauważyć podczas ostatniego treningu w Opolu, robi ogromne postępy. Jak sam przyznaje, jest bardzo szczęśliwy, że będzie mógł być wśród elity światowego żużla.
Do turnieju zostało bardzo mało czasu. Opolanin nie ma stuprocentowej szansy, że podczas zawodów będzie miał okazję wyjechać na tor.
Mimo że jestem tylko rezerwowym podczas „Opolskiej Karolinki”, przygotowuję się do tego wydarzenia bardzo intensywnie. Wiem, że mogę w ogóle nie wyjechać na tor, ale muszę być przygotowany psychicznie i sprzętowo. Szkoda by było, gdyby mój sprzęt mnie zawiódł, dlatego codziennie spędzam niemalże całe dnie na przygotowaniach. Może ktoś będzie miał pecha i wjedzie w taśmę, wtedy ja będę miał okazję do pokazania się na torze (śmiech).
Dla młodego zawodnika, który nie miał jeszcze okazji na prawdziwe ściganie, obcowanie z gwiazdami żużlowymi to nie lada zaszczyt. Nie mówiąc już o wyjechaniu na tor i rywalizacji z nimi. Michał czuje wielką ekscytację i już nie może się doczekać tak sobotniego treningu, jak i niedzielnych zawodów.
Będę miał okazję zobaczyć, jak najlepsi żużlowcy świata przygotowują się do ścigania i mam nadzieję, że czegoś się od nich nauczę. Wspaniale byłoby zamienić z nimi kilka słów i otrzymać jakieś wskazówki – mówi Michał, który już odlicza dni do tego wielkiego opolskiego żużlowego święta.