Zawodnicy Orła Łódź przegrali już drugi mecz w tym sezonie. W niedzielę ulegli w Bydgoszczy miejscowej Polonii. Na dodatek bydgoszczanie wygrali aż 57:33. Mirosław Kowalik w rozmowie z portalem polskizuzel.pl zastanawia się skąd tak słaba postawa zawodników łódzkiego klubu. - Coś mi się zdaje, że trener Lech Kędziora jest już na wylocie. Właściciel Witold Skrzydlewski już ostatnio się odgrażał, że kolejnej wysokiej porażki nie zniesie. Przegrane w Rybniku czy Bydgoszczy należało wkalkulować, ale co innego przegrać do 40, a co innego pogrom. A tu mamy dwa pogromy. Nie ma zawodników, którzy potrafiliby przez dłuższy czas jechać dobrze, równo i stabilnie. Taka już ich uroda. Jednym słowem, to nie jest tak mocny skład jakby się mogło wydawać - mówi Kowalik.
Mimo słabych osiągnięć Kowalik daleki jest od stwierdzenia, że cała wina leży po stronie trenera, gdyż to nie on startuje na torze i zdobywa punkty. - Ja zawsze jestem daleki od tego, żeby wieszać psy na szkoleniowcach. Cóż bowiem może zrobić trener? Poukłada pary, zrobi atmosferę, dokona jakichś zmian w trakcie spotkania, ale jeśli dwóch, trzech zawodników jest bez formy to szkoleniowiec nic nie może. Na motocykl za nich nie wsiądzie - kontynuuje były żużlowiec.
Na koniec wychowanek Apatora Toruń dodaje, że Polonia jest dobrą drużyną i może włączyć się do walki o awans. - Polonia to jest dobra drużyna, której nie wolno lekceważyć. Zwłaszcza na własnym torze będą mocni. Trudno mi jednak ocenić, czy stać ich na włączenie się do walki o awans. Dwa, trzy wyjazdowe mecze to zweryfikują - kończy swoją rozmowę z portalem polskizuzel.pl Mirosław Kowalik.