Przed spotkaniem, SPAR Falubaz był zdecydowanym faworytem. Gorzowska MONEYmakesMONEY.pl Stal nie wygrała do tej pory żadnego pojedynku, a w dodatku w mediach pojawiały się informacje o odsunięciu od składu na ten mecz Krzysztofa Kasprzaka i Mateja Zagara. Jednak po dymisji byłego trenera Piotra Palucha, na wniosek nowego szkoleniowca Stanisława Chomskiego zawodnicy ci przyjechali do Zielonej Góry, co z pewnością tylko podniosło zainteresowanie pojedynkiem, którego przecież i tak nikomu nie trzeba przedstawiać.
Zaczęło się dosyć zaskakująco, bowiem po upadku Hampela w 1. biegu goście wygrali powtórkę 5:1, a kolejny wyścig 4:2. Nikt przed meczem nie przewidywał, że po 2 pierwszych gonitwach to goście będą prowadzić i to sześcioma punktami.
Jednak na odpowiedź zielonogórzan długo nie trzeba było czekać, bowiem po dwóch kolejmych gonitwach na tablicy wyników widniał remis. Następne gonitwy kończyły się zwycięstwami gospodarzy lub remisami. Po wyścigu 10. Falubaz prowadził dwunastoma punktami i wszyscy pogodzili się już z tym, że nic tego zwycięstwa Myszom nie odbierze.
Jednak bieg 11 okazał się bardzo przełomowy i zdecydowanie możemy określić go kluczowym w stosunku do przebiegu tego spotkania. Kiedy gospodarze prowadzili 5:1, Piotr Protasiewicz zaliczył feralny upadek na pierwszym łuku. Jako że nikt mu w tym nie "pomógł" został wykluczony z powtórki, którą goście wygrali w takim samym stosunku w jakim zanosiło się na ich przegraną w pierwszej odsłonie tegoż wyścigu.
Po kolejnej podwójnej wygranej gorzowian w 12 i remisie w 13 wyścigu emocje wzrosły. Przed biegami nominowanymi Zielona Góra miała już tylko 4 punkty przewagi i w meczu mogło się jeszcze zdarzyć dosłownie wszystko.
Stal wygrała wyścig czternasty 4:2 i zaczynało w Zielonej Górze pachnieć sensacją. Jednak po 15-tej gonitwie na stadionie przy Wrocławskiej wybuchła ogromna radość, ponieważ para Hampel-Protasiewicz wygrała ją podwójnie, jednocześnie ustalając wynik 48:42 na korzyść Winnego Grodu.
Na pochwałę po stronie zielonogórskiej, oprócz asów Hampela i Protasiewicza oraz walecznego Łoktajewa, na pewno zasługują także juniorzy. Dołożyli swoją cegiełkę do zwycięstwa. Pieszczek i Zgardziński w kluczowych momentach nie zawiedli, każdy z nich przywiózł ze swoim starszym kolegą podwójne zwycięstwo. Po stronie gorzowskiej na pewno nie zawiedli Iversen oraz Zmarzlik, u reszty jednak ciężko szukać jakichś dużych plusów.
Na minusa zasługują Jonsson (ale przy zwycięstwie drużyny gdzieś ten jego spadek formy się ulatnia) i większość drużyny gorzowskiej. Na pewno o wiele więcej kibice z północy województwa lubuskiego oczekują od Krzysztofa Kasprzaka czy (a może przede wszystkim) Mateja Zagara.
Tak o to po pięciu kolejkach Falubaz ma na koncie komplet zwycięstw (bez zaległego meczu Tarnowie), a Stal komplet porażek. Zeszłoroczny Mistrz Polski zdecydowanie musi coś zmienić, jeśli chce się w przyszłości liczyć w walce o obronę mistrzostwa. Ale faktem jest, że Lubuskie Derby były jak zwykle niezmiernie emocjonujące i kibice oglądający to spotkanie zobaczyli kawał dobrego żużla.
Szczegółowe wyniki spotkania TUTAJ.