Mecz zaczął się dość niespodziewanie, a to za sprawą Taia Woffindena i Vaclava Milika, którzy wystrzelili spod taśmy bardzo dobrze. Czech świetnie odpierał ataki Nickiego Pedersena i 5:1 na otwarcie meczu stało się faktem.
W biegu juniorskim mieliśmy nieco kontrowersji, gdyż w pierwszym łuku upadł Adrian Gała i sędzia to właśnie jego wykluczył, czy słusznie? Szczerze wątpię... W powtórce wyścigu swą wysoką formę potwierdził Maksym Drabik, który za swoimi plecami przywiózł Piotra Pawlickiego. Kolejna gonitwa należała do gości, którzy wygrali start. W pogoń za nimi rzucili się gospodarze. Tomasz Jędrzejak dał radę przedrzeć się przed Grzegorza Zengotę, zaś Jepsen Jensen mimo wielkiej woli walki nie zdołał dowieźć choćby punktu.
Bieg czwarty to niezwykły pech leszczyńskiej Unii. Z wyjścia z pierwszego łuku Emil Sajfutdinow zahaczył Piotra Pawlickiego, a ten z potężnym impetem uderzył o tor. Młodszy z braci niestety został natychmiast przewieziony do szpitala, gdzie okazało się, że jednak obeszło się bez złamań. W powtórce juniora gości zastąpił Bartosz Smektała, który osamotniony nie dał rady parze gospodarzy i wynik brzmiał 15-9.
Druga seria startów to znów wiele zdarzeń na torze. W piątej gonitwie najlepiej ze startu wyjechał Pedersen i znów w pogoń rzuciła się para Jensen-Jędrzejak. Tym razem z pełnym powodzeniem. Najpierw Duńczyka minął jego rodak, a łuk później wyczyn ten powtórzył "Ogór". W meczu zrobiło się, aż 20-10! W biegu 6 oglądaliśmy niestety kolejny koszmarny wypadek. Adrian Gała zahaczył o tylne koło Zengoty i pojechał prosto w bandę. Juniora z Wrocławia, podobnie jak Pawlickiego, zabrano do szpitala. Następny wyścig to defekt na starcie Milika i... defekt parę metrów dalej Sajfutdinowa. Spartanie wygrali ten bieg 3-2, a Smektała jechał bardzo daleko za Woffindenem. Gospodarze prowadzili zatem 26-15.
W trzeciej serii emocje nieco opadły, a Spartanie powiększyli przewagę, aż do 19 punktów. Zwyciężali Janowski, Milik i Jędrzejak. Sprawą jasną zatem już było rozstrzygnięcie tego spotkania.
Tuż przed biegami nominowanymi utrzymała się wysoka przewaga gospodarzy, a to za sprawą tego, iż trzy poprzednie biegi zremisowali 3-3.
Gospodarze prawdziwe ciosy zadali w biegach nominowanych. W wyśigu 14 Janowski z Milikiem przywieźli spokojne 4-2. Parę wrocławską zdołał rozdzielić jedynie Zengota. W wyścigu najlepszych tego dnia zawodników najlepiej wystrzelił Tomasz Jędrzejak. Praktycznie nieosiągalny tego dnia "Ogór" gnał co sił do mety po 3 punkty, a za jego plecami rozegrała się świetna walka o punktowane pozycje pomiędzy Pedersenem, Woffindenem i Pawlickim. Którz inny jak nie Tai Woffinden miałby wyjść z tego najlepiej? Brytyjczyk skrzętnie wykorzystał błędy Duńczyka i dołączył do kolegi z pary, przywożąc 5-1 i dobijając leszczynian w stosunku 57-32.
Na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu mieliśmy i mijanki i kurz i wypadki i nude, a więc wszystko i nic. Nie wszystkim się to podobało, ale należy z pokorą przyjąć porażkę i myśleć już o następnym ważnym meczu.