Można śmiało powiedzieć, że głównym kandydatem do wygranej jest Tai Woffinden. Brytyjczyk prowadzi w tegorocznej klasyfikacji cyklu, a oprócz GP w Warszawie nie zdarzyło się jeszcze, żeby nie stał na podium. Przed rokiem w stolicy Walii "Tajski" zdobył drugie miejsce, ale nabił najwięcej punktów, bo aż 18. W finale pokonał go Greg Hancock. W tym roku Hancock ma problem z wykończeniem. Zarówno w Pradze jak i Tampere w półfinałach zajmował ostatnie miejsce i nie widzieliśmy go już w finałach. Mimo to, zawodnik zza Atlantyku zajmuje wysokie, czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Innym groźnym rywalem powinien być Nicki Pedersen. Duńczyk depcze Woffindenowi po piętach. Ma za sobą wygraną w GP Finlandii i wiele wskazuje, że i tym razem najprawdopodobniej zobaczymy go w finale.
Kto może zaskoczyć w sobotnich zawodach? Niestety szansy na to nie ma Jarosław Hampel, który jak wiemy leczy złamaną nogę. Zastąpić go ma Peter Kildemand, choć i jego występ był zagrożony. Polscy kibice liczą z pewnością na Macieja Janowskiego. Zaskoczył on w ostatnim GP Czech, gdzie swoich pogromców znalazł dopiero w półfinale i finale. Polskich barw bronić będzie jeszcze Krzysztof Kasprzak, lecz bardzo słaby sezon tego zawodnika nie zapewnia w sobotę dużej zdobyczy punktowej. Choć kto wie, może Kasprzak tymi zawodami wróci na właściwe tory.
Australia ma swoich trzech rezprezentantów, jednak żaden z nich nie odgrywał do tej pory pierwszoplanowych ról. Najlepiej z tej trójki spisuje się jak do tej pory Jason Doyle, dla którego z pewnością pierwszy sezon w tym cyklu jest dość trudny. Bardzo przeciętne prezentuje się za to Chris Holder. Mistrz Świata z 2012 roku najlepsze miejsce jak do tej pory zajął, to miejsce 10. Ostatnim Kangurem wśród tej stawki jest Troy Batchelor, który również nie błyszczy, ale jego forma znajduje się na równi wznoszącej i jego awans do półfinału nie będzie niespodzianką.
Nie możemy zapominać o Andreasie Jonssonie. Weteran cyklu GP stanął już w tym roku na najniższym stopniu podium i z pewnością ma chrapkę na więcej. Po GP Warszawy zdawało się, że w cyklu może namieszać Chris Harris. Zawodnik co prawda prezentuje znacznie lepszą formę niż w zeszłym sezonie, jednak to za mało, aby walczyć ze ścisłą czołówką. "Bomber" ma problem z przebiciem się do składu I-ligowego Rybnika, więc ciężko brać go pod uwagę przy wyborze faworytów, choć stać Brytyjczyka na walkę co najmniej w półfinale.
Tegorocznym "średniakiem" okazuje się również Matej Zagar. Jak do tej pory w ogonach stawki znajdują się również Tomas H. Jonasson, Michael Jepsen Jensen czy Niels Kristian Iversen. Dziką kartę na ten turniej dostał Craig Cook. Brytyjczyk nie raz pokazywał, że żużlowe rzemiosło dobrze zna, a historia już nie raz udowodniła, że zawodnik z Dziką Kartą lubi robić spore niespodzianki. Czy tak będzie i tym razem?
Rezerwowi: Jason Garrity i Robert Lambert
Sędzia: Krister Gardell
Początek zawodów: sobota, godz. 18:00