Karol Baran dwukrotnie zapoznawał się z nawierzchnią leszczyńskiego toru, a w jednym z biegów dotknął taśmy. Zawodnik PGE Stali, mimo upadków ocenia, że tor stadionu im. Alfreda Smoczyka był przygotowany do walki i przyznaje, że upadki są wpisane w piękno tego sportu - Nie potrzebny był mój upadek, można było tego uniknąć. Należy jednak pamiętać, że to jest żużel i pewnych sytuacji nie da się przewidzieć i przeskoczyć. Po upadku pogiąłem motor i musiałem go później prostować. Cieszę się, że zdobyłem jakiekolwiek punkty. Nawierzchnia w Lesznie była przygotowana bardzo fajnie. Tor sprzyjał walce, co było widać w trakcie meczu. Taki jest żużel i w piękno tego sportu wpisane są także upadki.
Po siódmej gonitwie i serii upadków na torze w Lesznie sędzia udał się na konsultacje do parku maszyn, a na domiar złego nad Lesznem wisiały burzowe chmury - Sędzia był na konsultacjach w parkingu po 7 biegu, ale nie wiadomo mi nic na temat tego, że mecz miał zostać przerwany czy odwołany – komentuje Karol Baran.