Różne rzeczy dzieją się na stadionach. Kibice drużyn, które nie pałają do siebie miłością, przekrzykują się, obrzucają wyzwiskami, wywieszają transparenty o jednoznacznej treści. Jednak to, do czego doszło w Zielonej Górze, to już przesada. Na takie zachowanie przyzwolenia nie ma.
Zacięty mecz, walka w każdym biegu, sporo emocji. Niestety, jak się okazało nie tylko tych czysto sportowych. Wiele już widziałem na torach żużlowych, ale zachowanie ludzi i ich głupota wciąż mnie zaskakuje. Czterech zawodników osiągających prędkość około 100 km/h pędzi po torze, gdy nagle widzi przed sobą kilku chuliganów w kominiarkach, którzy przeskakują przez bandę i wbiegają na owal. Brzmi to, jak scenariusz kina akcji. Tym razem jednak, to wydarzyło się naprawdę.
Do tego typu sytuacji doszło w Zielonej Górze. Wydawałoby się, że skoro klub ekstraligowy, że kibice słynący ze wspaniałych opraw, że ochrona na wysokim poziomie, to nic podobnego nie ma prawa się wydarzyć. A jednak znalazła się grupa idiotów, którzy za nic mają bezpieczeństwo swoje i żużlowców. Najpierw zerwali flagę kibiców z Wrocławia, a następnie przeskakując przez bandę, wtargnęli na tor, podczas rozgrywania biegu! Wszystko to na oczach blisko 10 tysięcy kibiców na stadionie przy W69 oraz zapewne sporej grupy odbiorców przed telewizorami.
Czemu miało służyć takie zachowanie? Bandyci, nie bójmy się tego określenia, chcieli pokazać jacy są odważni? Zabrać flagę przeciwnikom i uciec na tor. Naprawdę wyczyn godny pochwały. Banda idiotów, której wcale nie zależy na swoim klubie. Dla nich liczy się tylko rozgłos, szpan i poważanie wśród kolegów, którzy notabene są takim samymi idiotami, jak oni. Teraz pozostaje tylko liczyć na to, że odpowiednie oragna zajmą się tą sprawą. Zajmą się, a nie zamiotą ją pod dywan. Wszyscy wiemy bowiem, kto rządzi Falubazem. A co do tych "bohaterów", to zakaz stadionowy i solidne kary finansowe by się przydały tak, by raz na zawsze wybić im z głowy takie pomysły.
Kolejny raz szkoda tylko zwykłych kibiców i zawodników. Jeśli Falubaz zostanie ukarany, a zapewne tak się stanie, to ucierpi na tym budżet klubu. A jeśli budżet, to i prawdziwi sympatycy zespołu. Bo jak wiemy największym sponsorem klubu jest kibic, który płaci za bilety i karnety.
Marcin Grabski (za: inf. własna)