Atut własnego toru wykorzystany na piątkę.
Unia Tarnów – MRGARDEN GKM Grudziądz 55:35
Sytuacja do przewidzenia. Niewielu wierzyło w to, że Grudziądz jedzie tam po zwycięstwo, chociaż wiele wskazywało na walkę. W ubiegłym sezonie jeździł tam Artem Laguta oraz Krzysztof Buczkowski, wydawać by się mogło, że znajomość geometrii toru pomoże w osiągnięciu pozytywnego wyniku. To samo tyczy się także kapitana drużyny znad Wisły – Tomasza Golloba. Bronił on także barw tarnowskich Jaskółek, w rundzie SEC zaskoczył największych niedowiarków i każdy po cichu liczył na jego dobrą postawę. Ostatecznie Artem zdobył trzynaście oczek a ,,Buczek” i „Chudy” po sześć. Dwóch kolejnych seniorów, czyli Daniel Jeleniewski zaskoczył nieco na plus zdobywając trzy oczka i dwa bonusy. Na minus Rafał Okoniewski, który nie radził sobie na Jaskółczym Gnieździe kompletnie i udało mu się zdobyć jeden mały punkt. W drużynie MRGARDEN GKM Grudziądz gdy się coś polepszy to też coś się spieprzy. Polepszyła się postawa juniorów. Ten fakt cieszy i mam nadzieję, że to nie był chwilowy poryw walecznego serca. Podczas jednej z pomeczowych rozmów z Marcinem Nowakiem zawodnik powiedział, że nie miał okazji startów na tarnowskim owalu, ale liczy na to, że pomoże mu właśnie szczęście debiutującego. Nie mylił się. W biegu juniorskim przywiózł trzy punkty, chociaż później już nic nie urwał. Hubert Łęgowik zdobył także trzy oczka z bonusem. Po wielu porażkach i brakujących punktach juniorów do wygranej ta rehabilitacja była potrzebna. Szkoda tylko, że gdy młodzi potrafili się odnaleźć i pokazać w pozytywny sposób starsi koledzy nieco się wyłożyli.
Drużyna Unii Tarnów była faworytem tego spotkania i nie zawiodła. Swoją siłę pokazali już podczas pierwszej odsłony grając na nosie Okoniewskiemu i Gollobowi i przywożąc ich za swoimi plecami. Martin Vaculik zdobywca trzynastu punktów pokazał, że mimo lekkiego spadku formy jest na tyle doświadczony, że powątpiewanie w jego skuteczność to słabość osoby, która tak uważa. Wychowanek GTŻu Grudziądz Artur Mroczka, który zawsze i za wszelką cenę chce pokazać działaczom oraz kibicom z Grudziądza jak bardzo się pomylili nie interesując się nim jako kandydatem na jeźdźca w żółto – niebieskich barwach i pragnie pokazać to swoimi wynikami. Bardzo ambitna postawa i mam nadzieję, że działaczy to zmusi do myślenia. W tym meczu Arczi zdobył pięć punktów i bonus. Co było przyczyną niezbyt wyraźnej postawy młodego zawodnika ? Być może zmieniające się po opadach deszczu warunki torowe zmyliły go i nie był w stanie „dogadać się” ze sprzętem. Powracający po kontuzji Leon Madsen nie zwalnia tempa zdobywając dwanaście punktów i trzy bonusy. W każdym spotkaniu pokazuje, że wciąż nie ma dla niego niezdobytych szczytów. Podobnie sprawa się ma z Kennethem Bjeere (dwanaście oczek). Duńczyk pokazuje, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych i mimo tego, że czasem przeplata słabsze spotkania lepszymi nie zawodzi, gdy jest taka potrzeba, a pierwsze biegi wskazywały na wyrównany przebieg meczu. Duże ukłony trzeba złożyć w stronę Janusza Kołodzieja (jedenaście punktów plus dwa bonusy), który wczoraj nie był najlepiej punktującym zawodnikiem, ale był najszybszym – dowódnowy rekord toru dokonany przez tego właśnie zawodnika. Ernest Koza mecz zakończył w karetce z jednym oczkiem na koncie. Wyjazd ze stadionu w uprzywilejowanym wozie może Kozę sporo kosztować – lekarz podejrzewał u niego uraz nogi. Trzymamy kciuki, aby to nie okazało się czymś o wiele groźniejszym, ponieważ dość już szpitala w polskim speedwayu. Osamotniony Arkadiusz Madej urwał jeden punkt objeżdżając Marcina Nowaka.
Ocena widowiska : 4
Wynik nie odzwierciedla walki na torze. Było sporo mijanek oraz walka do ostatnich metrów. Taki żużel chce się oglądać.
Najlepszy zawodnik : Janusz Kołodziej
Bez kompleksów jeździł i walczył, wykorzystywał znajomość Jaskółczego Gniazda a poza tym ustanowił nowy rekord toru do tej pory należący do Grega Hancocka.
#Bijmistrza w Toruniu wykonane !
KS Toruń – MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów 56:33
Nikt nie spodziewał się tak wysokiej wygranej ekipy gospodarzy. Oczywistym faktem jest to, że gospodarz zawsze jest faworytem spotkania, kibicom marzą się wysoko wygrane mecze, ale także wielkie emocje z tym związane. Tutaj ich wiele nie było, chociaż pierwsze biegi na nie wskazywały. Przed przerwą na równanie toru a było to po biegu trzecim miejscowy Klub Sportowy prowadził w stosunku dziewięć do ośmiu. Po pauzie spowodowanej doprowadzaniem toru do stanu używalności gospodarze coraz bardzie odjeżdżali ekipie Stanisława Chomskiego machając im na good bye także bonusem. Najwyżej punktującymi zawodnikami było dwóch Australijczyków. Pomyśleć by można, że to turbo bliźniaki, jednak jak wszystkim (?) wiadomo Darcy Ward zdecydował się na starty w klevlarze z Myszką Miki. Wobec tego najlepszymi okazali się – Chris Holder (trzynaście plus bonus), tyle samo zdobył Jason Doyle – objawienie ubiegłego sezonu. Holder miał coś do udowodnienia. Mianowicie to, że warto na niego stawiać i walczy. Pozytywnym zaskoczeniem była także postawa Kacpra Gomólskiego, który podczas rozgrywania meczu ligi angielskiej w ubiegły poniedziałek w jednym z biegów dwukrotnie upadł na tor uskarżając się na bóle nadgarstka dał czadu i na Wyspach i wczoraj zdobywając osiem punktów i aż cztery bonusy. Grisza Laguta zdobył siedem oczek. W biegu trzecim Rosjanin został wykluczony za przekroczenie dwóch minut na pojawienie się przed taśmą. Z decyzją sędziego nie dyskutował. Pogoda wpłynęła chyba także na Adriana Miedzińskiego, który zdobył cztery oczka i trzy bonusy. Działacze i kibice są zgodni co do sprawy Oskara Fajfera. O ile na samym początku był do strzał w dziesiątkę o tyle młodemu zawodnikowi rodem z Gniezna rączki nieco opadły i coś jest nie tak jak powinno. Wszyscy chętnie widzieliby obok Pawła Przedpełskiego drugiego wychowanka z Grodu Kopernika. Pytanie, czy ktoś na miarę „Pawełka” jeszcze się trafi.
A Stal…szlachetna, ale mało bojowa. Tak jak wyżej wspomniane było, że do trzeciego wyścigu w głowach kibiców rozbrzmiewała piosenka „Wszystko się może zdarzyć” tak później było „A miało być tak pięknie”. Zapewne każdy drżał o postawę KK507, który podczas rozgrywania cyklu Grand Prix w Daugavpils nie zdołał zdobyć ani jednego punktu, co potwierdziło problemy Kasprzaka w tym sezonie. Jednak ubiegłoroczny Indywidualny Mistrz Polski na MotoArenie zdobył osiem oczek. Na wagę złota okazała się jazda Mateja Zagara, który jako jedyny zdobył się na dwucyfrowy wynik i został zdobywcą dwunastu oczek. Parę ciekawych akcji miał także Duńczyk Niels Kristian Iversen, który jako jeden z nielicznych zawodników MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów był w stanie gonić zawodników z Torunia, co jednak także nie przeniosło się bezpośrednio na indywidualny wynik – sześć oczek i dwa bonusy. Ciężko określić postawę Piotra Świderskiego i Tomasza Gapińskiego, zdobywców kolejno dwóch oczek i zera. Co nie zagrało? Sprzęt a może przeszkodziła długa przerwa w zawodach ? Czy też może zmienione warunki torowe ? Trudno powiedzieć, a to zostanie w głowach zawodników. Po serii wspaniałych startów Bartosz Zmarzlik złapał zadyszkę. Nie ma się co dziwić, w końcu w ubiegłym tygodniu przeszedł prawdziwy maraton żużlowy i należy mu się chwila oddechu a słabszy występ może zdarzyć się każdemu. Adrian Cyfer też nie błyszczał, zdobył dwa oczka.
Ocena widowiska : 3,5
Zdarzały się biegi, które mogły zmienić losy zawodów. Niestety a może i stety miejscowi zawodnicy popisywali się znakomitą znajomością owalu w Toruniu.
Najlepszy zawodnik : Kibice będący ma MotoArenie
Zawody trwały ok. 3 godzin. Tylko prawdziwi, zapaleni kibice czarnego sportu wytrzymali tyle czasu. Ukłony dla tych państwa.
Byki wzięły Żurawie na rogi
Fogo Unia Leszno - PGE Stal Rzeszów 57:32
Faworytem spotkania bez wątpienia byli zawodnicy Fogo Unii Leszno, którzy zajmowali pierwsze miejsce w ligowej tabeli.W rzeszowskiej drużynie panowały zgoła odmienne nastroje, zawodnicy z Podkarpacia znajdowali się na ostatniej pozycji w zmaganiach PGE Ekstraligi. Mecz zakończył się według przewidywań, a zwycięsko z pojedynku wyszli zawodnicy z Bykiem na plastronie, umacniając się tym samym na pozycji lidera.
Nie jeden fan czarnego sportu zasiadając na trybunach stadionu im. Alfreda Smoczyka mógł przypuszczać, że będzie to szybkie spotkanie, z pewną wygraną miejscowej drużyny. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Co prawda miejscowi nie mieli większych problemów z pokonaniem ekipy Janusza Ślączki, ale długość spotkania i ilość powtarzanych biegów zaskoczyła nie jednego kibica. Mecz pomiędzy Fogo Unią Leszno a PGE Stalą Rzeszów bez wątpienia można nazwać festiwalem upadków, taśm i defektów.
W początkowej fazie zmagań zawodnicy PGE Stali dotrzymywali kroku Fogo Unii, po czterech biegach tracąc zaledwie dwa punkty do miejscowych. W piątej gonitwie dnia walki nerwów nie wytrzymał jeden z liderów PGE Stali, Greg Hancock. Częściowo do wjechania w taśmę przez Hancocka przyczynił się Przemysław Pawlicki, który na moment przed startem drgnął, co spowodowało puszczenie sprzęgła przez Amerykanina. Wysoka wygrana Fogo Unii na pewno nie odzwierciedla tego co działo się na torze. Najwięcej emocji dostarczały biegi z udziałem liderów rzeszowskiej drużyny, Grega Hancocka i Petera Kildemanda.
Poza interesującą walką na torze, mogliśmy oglądać również kilka nie ciekawych wypadków. Jak chociażby ten z siódmego biegu, kiedy to na tor upadł atakowany przez Petera Kildemanda Nicki Pedersen. Do groźnej sytuacji doszło również w kolejnym biegu, a tym razem z nawierzchnią leszczyńskiego owalu zapoznali się Karol Baran i Bartosz Smektała. Kilkukrotnie na torze leżał również kapitan biało-niebieskich, Tobiasz Musielak oraz junior PGE Stali, Artur Czaja.
Ocena spotkania: 3,5
Chociaż walki na torze nie brakowało, a podczas spotkania w Lesznie mogliśmy oglądać popisową jazdę parą Przemysława Pawlickiego i Emila Sajfutdinowa, to na niską ocenę spotkania zasługuje przede wszystkim jego długość i ilość powtarzanych biegów. Mecz zaczynający się o 19.30 swój finał miał kilka minut po godzinie 22.00, co z pewnością zniechęca do przyjścia na trybuny nie tylko kibiców z dziećmi, ale również fanów z miasta gości.
Najlepszy zawodnik spotkania: Piotr Pawlicki
Młodzieżowiec Fogo Unii Leszno wywalczył 14 punktów, będąc tym samym liderem zespołu z Wielkopolski. Młodszy z braci Pawlicki tylko w szóstej gonitwie musiał uznać wyższość Karola Barana. W pozostałych biegach Pawlicki popisywał się przede wszystkim atomowymi startami i nie pozostawiał rywalom najmniejszych złudzeń.
Średnia ocena spotkań : 3,6
Zawodnicy kolejki :
1. Janusz Kołodziej
2. Kibice na MotoArenie
3. Piotr Pawlicki
Przygotowały :
Aleksandra Zgardowska
Dominika Bajer