Każdy z nas wie i doskonale pamięta to co wydarzyło się na Stadionie Narodowym. Nie chciałbym do tych wydarzeń wracać, gdyż są to niesamowicie przykre wspomnienia dla nas wszystkich i naszej dyscypliny. Jednakże postać Ole Olsena zmusza mnie do poruszenia paru niezwykle istotnych kwestii.
Tuż przed tym wydarzeniem Duńczyk zarzekał się, że 5 dni na wybudowanie toru i parku maszyn mu wystarczy. Jak się później okazało – niestety, plan poległ. O zdanie poprosiliśmy dziennikarza Przeglądu Sportowego, Bartłomieja Rutę:
„Dużo zamieszania wprowadził mu zamknięty dach, który zmienia całkowicie cyrkulację oraz wilgotność powietrza. Na pewno Olsen chciał dobrze, a wyszła straszna wpadka. Moim zdaniem zawody nie powinny w ogóle wystartować jeśli zawodnicy mieli jakieś obiekcje w sobotę przed zawodami. Było to zrobione na siłę, choć tor w trakcie zawodów nie prezentował się tragicznie to sytuacja z taśmą była przysłowiowym gwoździem do trumny.”
Czy zatem powinniśmy doszukiwać się ze strony Olsena złośliwości czy też nadmiernej pewności siebie, którą przez lata budował w swojej głowie? Postawiłbym jednak na to drugie, a to ze względu na podejście Ole Olsena do przygotowań następnych rund na sztucznym torze. Przykłady same rzucają się w oczy!
Budowę sztucznego toru w Cardiff, Olsen zaczął, aż 3 tygodnie przed planowanym startem zawodów. Natomiast tydzień przed Duńczyk zdecydował się na 28-biegowy turniej młodych Anglików na stadionie Millenium. Nigdy nic takiego nie miało miejsca, aż do tego czasu. To oznacza jedno – Olsen poszedł po rozum do głowy i na drugą taką wpadkę sobie nie pozwoli.
W Cardiff wszystko poszło wyśmienicie. Tor nie sprawiał żadnych problemów zawodnikom, ale walki było jak na lekarstwo. Zawody były nudne i niestety znowuż Grand Prix oberwało od swoich fanów za mizerne widowisko. Nikt jednak nie wspomniał o bardzo dobrym przygotowaniu toru pod względem bezpieczeństwa. Ole Olsen z pewnością głęboko odetchnął po GP Wielkiej Brytanii i zabrał się za realizację następnego obiektu.
GP Danii w Horsens, bo tam właśnie odbędzie się następna runda GP na sztucznym torze. Nowy obiekt, nowe wyzwania, więc wszystko musi być idealnie – zdaje się myśleć Olsen. W takim wypadku Duńczyk wraz ze swoją ekipą był gotowy już na 21 dni przed planowanymi zawodami! Podoba mi się takie rozwiązanie, ale czemu dopiero po tak olbrzymiej wpadce, ktoś przejrzał na oczy?
„BSI postawiło sprawę jasno - nie chcą więcej wtop, więc wynajmują obiekty na dłużej, żeby Olsen nie dał ponownie ciała. Owszem można było zrobić coś takiego w Warszawie jednak w poprzednim sezonie nie było aż takich problemów jak w tym sezonie w Polsce.”- skomentował dziennikarz PS.
Tor w Horsens był przygotowany do jazdy już trzy tygodnie przed, więc jak olbrzymie koszta związane z wynajmem stadionu muszą za tym iść?
„Wynajęcie na 24 godziny jakiegoś stadionu żużlowego w Polsce bez tzw. osób funkcyjnych to koszt minimum 10-15 tysięcy złotych to przeliczając to na euro czy funty wychodzi kolosalna kwota. To nie Duńczyk płaci za wynajem obiektów, a te koszta idą w setki tysięcy.” – kończy Ruta.
Wniosek nasuwa się jeden - Ole Olsen nie dopuści do tak olbrzymiej wpadki jakiej byliśmy świadkami podczas GP Polski w Warszawie, ale pieniędzy i czasu pójdzie dużo więcej. Na organizację zawodów w Cardiff i Horsens, BSI wykosztuje się o ok. 300% więcej niż przy poprzednich turniejach na sztucznym owalu.