Po rocznej przerwie w Opolu ruszyła szkółka żużlowa. Jak wygląda nabór do takiej szkółki? Jakie wymogi musi spełniać młody adept żużla, aby dostać się do drużyny?
Nabór do szkółki rozpoczyna się od treningu ogólnorozwojowego, na którym trener sprawdza na ile silni są poszczególni zawodnicy, co ewentualnie muszą poprawić. Mówi także jakie ćwiczenia wykonywać, aby być sprawniejszym fizycznie. Na takim treningu każdy zawodnik zostaje dokładnie zmierzony, aby klub mógł mu zapewnić podstawowe wyposażenie, czyli rękawice, kask i kewlar, bo tak właśnie nazywa się strój, w którym się ścigamy.
Aby dostać się do szkółki trzeba być na pewno sprawnym fizycznie, jest to podstawa w żużlu. Kolejną rzeczą ważną podczas zawodów jest psychika. Trzeba poradzić sobie z towarzyszącym stresem i wszystkimi obowiązkami spoczywającymi na zawodniku. Najważniejsze to przekazanie mechanikom najbardziej precyzyjnych informacji o stanie toru, skupienie się na starcie.
Klubem, który teraz zajmuje się żużlem w Opolu jest Hawi Racing Team. Zapewnia on sprzęt potrzebny do rozpoczęcia przygody z żużlem, ale jak było kiedy Ty zaczynałeś, wtedy jeszcze w klubie Kolejarz Opole?
Tak obecny klub zapewnia cały sprzęt, ale kiedy ja zaczynałem jeździć wszystko musiałem kupić sam. Zaczynając od takich drobiazgów jak rękawice kończąc na motorze. Nie mógł być to pierwszy lepszy sprzęt, ale taki który nadawał się do jazdy przynajmniej na początku. Teraz jest całkiem inaczej, bo ci młodzi, którzy dostaną się do szkółki, będą wyposażeni od stóp do głów łącznie z motocyklem, który jest najdroższy.
Jak więc wyglądają kolejne etapy, kiedy już ci wybrani zostaną przyjęci do szkółki i otrzymają cały osprzęt? Treningi, turnieje juniorskie?
Cała szkółka ma treningi tutaj, w Opolu. Młodzi zawodnicy muszą nauczyć się techniki jazdy, panowania nad motorem. W zawodach, niestety jeszcze w jeździć nie mogą, ponieważ nie mają licencji, która uprawnia do startu. Do zdawania licencji można podchodzić wtedy, gdy jeździ się już na „pełnym gazie”. Tam jedzie się na czas, więc nie można popełniać dużych błędów. Licencja jest ważna przez rok dla tych, którzy nie startują regularnie w zawodach. Jeżeli startuje się cały czas to automatycznie licencja też jest ważna.
Pamiętasz swój pierwszy raz kiedy wyjechałeś na tor? Jakie to uczucie- frajda, radość czy raczej strach, bo mówi się, że żużlowcy nie mają poczucia zagrożenia, wy się po prostu nie boicie?
Pierwszy raz był dziwny. Zupełnie inny motor niż te, na których jeździłem wcześniej. Na początku nawet źle siedziałem, bo na takim motorze siedzi się na ramie, a ja siedziałem na siodełku tak jak nie powinienem. Jednak trener od razu powiedział mi jak prawidłowo usiąść. To jest ważne, bo pomaga szczególnie podczas łamania motocykla na łuku. Ten motor nie ma hamulców, trzeba się do tego po prostu przyzwyczaić. Po pierwszym wypadku się ucieszyłem, bo to jest wpisane w ten sport. Jak się nie przewracasz to znaczy, że nie walczysz.
A może chodzi o wyobraźnię? Nie wyobrażacie sobie, że może wydarzyć się coś złego? Można w ogóle myśleć, że może wydarzyć się coś złego wyjeżdżając na tor?
Ja wcale o tym nie myślę. Po prostu bawię się jazdą. Jak rozmawiam z innym żużlowcami to nie ma u nich w ogóle strachu. Wszyscy się śmieją, żartują. Tak jest chyba lepiej niż mielibyśmy myśleć o tym co może się wydarzyć. Jedyne co czuć w parku maszyn podczas zawodów to skupienie, nikt nie myśli o konsekwencjach. Trzeba myśleć pozytywnie, bo to jest trudny i wymagający sport. Nie ma miejsca na strach i nerwy, każdy jedzie po to, żeby zdobyć jak najwięcej punktów, to się liczy.
Pozytywne myślenie – to chyba powinno być motto nie tylko wasze, ale także szefów klubów żużlowych, bo szkolenie młodzieży to ciężka praca i duży koszt?
Tak, w szkolenie młodzieży trzeba włożyć ogrom pieniędzy i wysiłku. Treningi nie są za darmo, do tego dochodzi jeszcze całe wyposażenie, motocykl. Trzeba opłacić trenera, wynająć tor. W tym roku w Opolu młodzież w szkółce ma trenować Pan Wojciech Załuski, jest także trener Piotr Żyto. Do szkółki w naszym klubie zgłosiło się 14 chętnych. Wydaje mi się, że jest to naprawdę dobry wynik, który na pewno zaowocuje w przyszłości, ale żeby tak było najpierw trzeba dużo zainwestować.
Jednak w tym sezonie klub żużlowy z Opola nie startuje w lidze. Co robi młody żużlowiec, kiedy nie startuje w zawodach? Jak wyglądają treningi?
Kiedy nie mam ligi, tak jak to jest w tym sezonie mogę występować w Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski i w różnych innych turniejach juniorskich, na przykład w Nice Cup. Wystarczy tylko, że zgłoszę się do mojego trenera i on może wysłać mnie na wszystkie zawody juniorskie. Wiadomo jednak, że występy w lidze są bardzo ważne dla każdego. Im więcej spotkań tym lepiej.
W takim razie jak oceniasz szanse na to, że w przyszłym sezonie będziecie, jako Hawi Racing Team startować w lidze?
Moim zdaniem szanse są bardzo duże, bo widzę jak ciężko wszyscy pracują na to, żeby odbudować ten klub. Dużo dzieje się na stadionie, cały czas trwają prace modernizacyjne. Widać, że każdy stara się jak może, aby było jak najlepiej.
To chyba oznacza, że wraz ze zmianą władz klubu, zaszły duże zmiany w zarządzaniu klubem. Jak to wygląda od kulis?
Na pewno nie mogę powiedzieć złego słowa na Kolejarza Opole, treningi się odbywały, nawet był taki okres kiedy odbywały się bardzo często. Jedynym problemem było to, że nie mieliśmy zapewnionego całego żużlowego ekwipunku. Nowy klub stawia w dużej mierze na poprawę stanu toru, naprawili bandy, no i zapewniają to wyposażenie, które jest bardzo ważne dla każdego młodego żużlowca.
Dobra komunikacja wewnętrzna to podstawa sprawnie działającego klubu żużlowego. Możesz powiedzieć, że w którymś z klubów był problem z komunikacją czy była ona wzorowa?
Od początku i w Kolejarzu i w Hawi było w porządku. Ja chcę jeździć w Opolu i to jest ważne. Nie wszyscy i nie zawsze świetnie się dogadują, ale ja nie mam z tym problemu. Uważam, że powinno się mieć pozytywne nastawienie do ludzi, a to jak oni zachowują się w stosunku do ciebie to inna sprawa. Bardzo miło wspominam czas Kolejarza, ale teraz jestem tutaj, w Hawi i uważam, że jest bardzo dobrze.
Nie ma stresu poza zawodami, a jak jest w czasie ich trwania? Jak się pozbywasz stresu towarzyszącemu występowi w turnieju?
Odstresowuję się poprzez rozgrzewkę. Jak się rozgrzewam to nie myślę o zawodach. Muszę być oczywiście dobrze rozgrzany, aby ciało było giętkie, żeby dobrze czuć się na motorze. Żeby jeszcze bardziej się odstresować spróbuję też słuchania muzyki, zawsze jak coś głośno leci w słuchawkach to nie myśli się tak intensywnie o zawodach. Rozmowa także pomaga. Najważniejsze jest, żeby po prostu nie myśleć, nie zaprzątać sobie głowy niepotrzebnymi rzeczami. Wiem z doświadczenia, że kiedy się nie myśli to wsiada się na motor i czujesz się od razu pewniej, jedzie się lepiej. Trzeba myśleć tylko o tym jak jechać, po jakim torze.
Czy tymi osobami, z którymi rozmawiasz przed zawodami są rodzice? Jak oni reagują na to co robisz? Nigdy nie usłyszałeś, że masz skończyć z żużlem?
Od początku był ze mną tata. Dużo rozmawiamy. On jest na każdym treningu i turnieju, pomaga mi i wspiera także w tych trudnych momentach. Nigdy nie powiedział mi, że mam przestać jeździć. Tak jest i to się nie zmieni. To jest to co kocham i chcę to robić bez względu na wszystko.
To jest tak, że cały czas jedziesz na „pełnym gazie”? Czasem ktoś przetnie Ci drogę. Wtedy się odpuszcza?
Cały czas na sto procent. Nie zwalniam. Nie mam hamulców, więc wszystko co mogę zrobić to przymknąć gaz, ale żaden z nas nie lubi tego robić. I nawet jak ktoś pojawi się przed tobą to nie zwalniasz. Na torze każdy jedzie po swoje, liczy się każdy centymetr. Niestety czasem kończy się to kontuzją. Ktoś, kto jest słaby przede wszystkim mentalnie to nie poradzi sobie, kiedy na torze jest czterech równych i każdy chce wygrać.
I nigdy nie pomyślałeś: dobra odpuszczę, ale nic mi się przynajmniej nie stanie”?
Nie, nigdy nie miałem takiej myśli. Chcemy się bawić. O to chodzi w tym sporcie, żeby ten ostatni najważniejszy centymetr toru był twój.