Na cztery rundy przed końcem aktualny mistrz świata Greg Hancock traci 24 punkty do lidera klasyfikacji Grand Prix Tai'a Woffindena. - Jedyne, czego brakuje mi do szczęścia, to dobrych dni - mówi Amerykanin.
Obecnie klasyfikację generalną Grand Prix otwiera Brytyjczyk Tai Woffinden z dorobkiem 109 punktów. Na drugim miejscu plasuje się Duńczyk Nicki Pedersen (85 punktów), a tuż za jego plecami są aktualny mistrz świata Greg Hancock (82 punkty) i Słoweniec Matej Zagar (81 punktów), który wygrał zeszłotygodniowe Grand Prix Polski w Gorzowie Wlkp., dzięki czemu znacznie zbliżył się do podium.
Różnice między poszczególnymi rywalami są więc niewielkie i w walce o tytuł najlepszego żużlowca świata nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte. Oto, jak o tej sytuacji wypowiada się Greg Hancock: - Bez wątpienia [Woffinden - dop. red] ma teraz sytuację pod kontrolą i ciężko go będzie dogonić. Nie zamierzam się jednak poddawać, bo zawsze może wydarzyć się coś nieprzewidzianego, więc dopóki będę walczył, dopóty mam szansę - komentuje Amerykanin.
Mimo nieco gorszych niż w zeszłym roku wyników, "Herbie" nie spisuje bieżącego roku na straty. - Nie chodzi o, że ten rok jest dla mnie nieudany. Na szczęście nie miałem w tym sezonie "gorszych" dni. Po prostu... brakuje mi tych "lepszych" - podsumowuje.
