Kildemand nie ukrywa - podczas turnieju w Rybniku będzie zdeterminowany do zajęcia miejsca na podium. Po niezbyt udanym zeszłotygodniowym występie w Gorzowie, to jego ostatnia szansa na wywalczenie uczestnictwa w Grand Prix 2016. Obecnie zajmuje 11. pozycję w klasyfikacji generalnej ze stratą 20 punktów do 8. miejsca zajętego przez Michaela Jepsena Jensena. - Zakwalifikowanie się to mój główny cel w tym sezonie. Dostałem drugą szansę w kwalifikacjach po otrzymaniu dzikiej karty. Jeśli mogę pójść i zrobić tam dobrą robotę, będzie mi o wiele łatwiej. To jest to, co chcę osiągnąć.
Jest ciężko. Wystarczy jeden kiepski bieg, żeby się nie dostać. Muszę być konsekwentny, muszę dać radę. W zeszłym roku uzyskałem osiem punktów w trzech biegach i o lepszym wyniku nie można marzyć. Odpuściłem w dwóch kolejnych. W tym roku muszę być po prostu mądrzejszy - powinienem pamiętać, że każdy punkt się liczy.
Pytany o powód nagłego spadku wydajności podczas Grand Prix Polski w Gorzowie, PK komentuje krótko - zawinił sprzęt, który odmówił posłuszeństwa w szczytowym punkcie zawodów. - To była ciężka noc, jeśli mam być szczery. Nie zaczęło się najlepiej, ale później sytuacja się polepszyła i czułem, że mam dobrą prędkość. Jednak tuż przed półfinałami coś się stało z moim motocyklem i już nie mogłem go używać. Postanowiłem wziąć drugi, choć naprawdę tego nie chciałem. Takie jest życie i nic nie możemy na to poradzić. Jestem trochę rozczarowany, bo uważam, że mógłbym osiągnąć więcej, gdybym miał do dyspozycji pierwszy motor.
To już kolejny występ Kildemanda w Grand Prix Challenge - Duńczyk brał udział w zeszłorocznym turnieju we włoskim Lonigo, gdzie zdobył 8 punktów podczas trzech biegów. Z dwóch ostatnich został jednak wykluczony.