W pierwszym meczu półfinałowym PGE Ekstraligi, KS Toruń pokonał na własnym torze zwycięzcę rundy zasadniczej Fogo Unię Leszno 49:41. Torunianie przerwali serię czterech meczów bez zwycięstwa i po raz drugi w sezonie pokonali lesznian. Dla drużyny Adama Skórnickiego niedzielna porażka była zaś dopiero drugą na wyjeździe, a trzecią w całym sezonie.
Gospodarze zaskoczyli sposobem przygotowania nawierzchni na mecz z Unią. Tor na Motoarenie był bardzo twardy i z początku bardzo suchy. Okazuje się, że nie wszyscy zawodnicy KS Toruń byli przekonani do wdrożenia tego pomysłu w życie. - Musieliśmy postawić na radykalne zmiany, choć początkowo wywołały duży opór wśród najbardziej doświadczonych zawodników - mówi manager toruńskiego zespołu Jacek Gajewski.
- Po remisie z Unią Tarnów stwierdziłem, że trzeba coś ruszyć. Jeszcze dziś mam tamto spotkanie przed oczami. Z całym szacunkiem dla tych zawodników, ale nie mogą Mroczka czy Madsen wozić nas na naszym torze. Chłopacy mieli początkowo opory i mocno marudzili. Powiedziałem: przyjedźcie na trening, popróbujcie i może coś z tego wyjdzie. Przypuszczam, że naszym standardowym torze mielibyśmy znowu męczarnię i duże problemy, żeby w ogóle wygrać z Unią. Liczyłem, że twarda nawierzchnie wyeliminuje Przemka Pawlickiego, że Zengota będzie miał problem. I tak się właśnie stało. W niedzielę trochę plany nam pokrzyżował deszcz. Sędzia nie pozwalał nam zraszać toru w końcówce, w innym wypadku może udałoby sie jeszcze raz Emila upolować, choćby w 13 wyścigu - mówi Gajewski.
Jak według szefa toruńskiego zespołu może wyglądać mecz rewanżowy? - To będzie mecz na styku. To nie jest runda zasadnicza, w play-off 8 punktów przewagi ma zupełnie inny ciężar. Na pewno mamy przewagę psychologiczną, gospodarze muszą uderzyć od początku, jeden, dwa nieudane biegi i zaczną się nerwy. My mieliśmy słabe momenty w rundzie zasadniczej, ale najwyżej przegraliśmy 51:39, w innych meczach przynajmniej 40 punktów udało się wykręcić. W Lesznie potrzebujemy 42. Wystarczy, że będzie trzech zawodników punktować, a na krawędzi 6 punktów straty można się dobrze bronić - optymistycznie kończy Gajewski.
Spotkanie rewanżowe w najbliższą niedzielę o godzinie 19:30 w Lesznie.