Malowniczo położone, niespełna 28-tysięczne Krsko już po raz dziesiąty będzie gościło najlepszych żużlowców na świecie. Stolica słoweńskiego speedwaya po raz pierwszy była organizatorem turnieju Grand Prix w roku 2002, kiedy to zwyciężał kroczący po swój jedyny medal w karierze ?Kangur? z Melbourne Ryan Sullivan.
Podium ostatniego Grand Prix Słowenii w Krsko, od lewej: Tai Woffinden (II), Jarosław Hampel (I), Tomasz Gollob (III)
Przed trzynastoma laty kapitalnie dysponowany Australijczyk po pasjonującym boju w wielkim finale premierowego turnieju w Słowenii pokonał o centymetry Tomasza Golloba. Bydgoszczanin przez cały wyścig zaciekle gonił rywala i po przeprowadzeniu ataku na ostatnich metrach wydawało się, że to on ostatecznie zwyciężył w zawodach. Sędzia Marek Wojaczek (zasiądzie na wieżyczce także jutro) podjął jednak decyzję o przyznaniu wygranej Sullivanowi, który zanotował wówczas drugi triumf z rzędu, bowiem dwa tygodnie wcześniej wygrał zawody w Cardiff, osiągając przy tym 12 punktów przewagi nad Tony’m Rickardssonem w klasyfikacji generalnej. Na koniec sezonu to jednak Szwed cieszył się z tytułu (piątego w karierze), a Sullivan podczas finału cyklu w Sydney odbierał krążek w kolorze brązowym, bowiem wyprzedził go jeszcze jego rodak Jason Crump.
Mierzący blisko 388 metrów tor na Stadionie Matije Gubca niemalże zawsze sprzyjał Gollobowi. Na dziewięć startów w słoweńskim turnieju aż sześciokrotnie meldował się on w finale, pięciokrotnie stając na podium, a raz zwyciężając - na inaugurację w roku 2008. W Krsko Gollob po raz ostatni stawał też na podium w karierze w Grand Prix. Przed dwoma laty, gdy po raz ostatni w Słowenii ścigała się żużlowa elita, uległ on zwyciężającemu w rytmach „Bałkanicy” Jarosławowi Hampelowi, zmierzającemu po swój drugi tytuł wicemistrzowski w karierze. Reprezentantów Polski przedzielił na podium Tai Woffinden, który po niespełna miesiącu cieszył się w Toruniu ze zdobycia pierwszego w karierze złotego medalu.
Podium ostatniego Grand Prix Słowenii w Krsko - sezon 2013
Od lewej: Tai Woffinden (II), Jarosław Hampel (I), Tomasz Gollob (III)
Obecna sytuacja w klasyfikacji generalnej tegorocznej edycji jest dla Brytyjczyka wręcz wyśmienita. Podczas ostatniego startu w Gorzowie ponownie powiększył przewagę nad rywalami i aktualnie ma aż 24 punkty zapasu nad drugim w klasyfikacji Nickim Pedersenem, który wciąż odczuwa skutki poważnej kraksy z turnieju Grand Prix Polski w Gorzowie. Dyspozycja Woffindena od początku sezonu jest bardzo wysoka i jeśli nie zdarzy się nic nadzwyczajnego, to wydaje się, że 25-latka ze Scunthorpe nikt nie będzie w stanie powstrzymać w wyścigu po tytuł najlepszego zawodnika na świecie. Wychowany w australijskim Perth nad Oceanem Indyjskim Tai, zdaje się być niemal zaprogramowanym na sukcesy, cechując się nie tylko znakomitym przygotowaniem fizycznym i mentalnym, ale także niemal perfekcyjnie przygotowanym sprzętem, którym pieczołowicie opiekuje się podczas startów w całej Europie fachowiec najwyższej klasy Jacek Trojanowski.
Najgroźniejsi oponenci reprezentanta Wielkiej Brytanii, a więc wspomniany Pedersen, a także coraz szybszy obrońca mistrzowskiego tytułu Greg Hancock nie mogą jednak zapominać o tym, że za ich plecami czai się grupa zawodników, którzy nadal liczą się w walce o medalowe pozycje. Gospodarz turnieju w Krsko Matej Zagar po triumfie w Gorzowie ostrzy sobie apetyt na sukces przed rodzimą publicznością. Słoweniec niewątpliwie należy do grona faworytów sobotniej imprezy, marząc o pierwszym triumfie na własnej ziemi. Nie można zapominać także o brązowym medaliście sprzed dwóch lat Nielsie Kristianie Iversenie, który ani myśli odpuszczać i którego interesuje tylko podium na koniec tegorocznych rozgrywek. Obecna forma "PUKa" wydaje się być zwyżkująca.
Nadal nie bez szans na sukces jest najlepszy zawodnik globu sprzed trzech lat Chris Holder. Australijczyk pomimo osobistego dramatu, w związku z tragiczną w skutkach kraksą Darcy’ego Warda, dźwignął ciężar jazdy przed dwoma tygodniami w Gorzowie, gdzie udało mu się przebić do półfinału i zdobyć kilka cennych punktów. Holder podobnie jak jego rodak Jason Doyle - kolejny w klasyfikacji przejściowej - ma jednak problemy z ustabilizowaniem formy. O ile w cyklu Grand Prix obaj Australijczycy jeżdżą na przyzwoitym poziomie, o tyle prawdziwą sinusoidę przeżywają w rozgrywkach ligowych. Ciężko, więc prognozować na co stać obu stranieri KS Toruń, tym bardziej że obaj zadebiutują na torze w Słowenii w rozgrywkach o indywidualne mistrzostwo świata.
Wobec kontuzji Hampela największą nadzieją polskich kibiców na udane występy w cyklu jest Maciej Janowski - aktualnie dziewiąty w klasyfikacji. „Magic” w pierwszym pełnym sezonie w GP udane występy przeplata słabymi, przez co oddaliła się od niego wizja zdobycia jednego z medali i teraz czeka go najprawdopodobniej rywalizacja o miejsce w czołowej ósemce. Indywidualny mistrz Polski nie miał dotąd zbyt wielu okazji do jazdy w Krsko, ale podobnie było przed lipcowym turniejem w Daugavpils, gdzie - jak doskonale pamiętamy - Janowski wygrał całe zawody. Jeśli wierzyć w fakt, że co drugi turniej w GP jest dla wrocławianina udany, to jutro powinniśmy cieszyć się z bardzo dobrego występu Macieja w mieście oddalonym zaledwie 20 kilometrów od granicy z Chorwacją.
Na torze w Krsko udaną passę startów w Grand Prix chcieliby podtrzymać dwaj Duńczycy: Michael Jepsen Jensen i Peter Kildemand. W ostatnich dwóch turniejach obaj zdobyli po 23 punkty, stajac obok siebie na podium w Horsens. Więcej punktów zdobywali od nich ostatnio tylko, walczący o medale Woffinden, Zagar i Hancock. "Liglad" celuje w tym roku w utrzymanie się w cyklu, zaś Kildemand po nieudanej próbie awansu w minioną sobotę z Challenge’u w Rybniku (5 miejsce) musi nadal ciężko pracować na to, by dać decydentom z BSI jeszcze więcej argumentów do przyznania mu stałej dzikiej karty na przyszłoroczny sezon.
Wrażenie nieobecnego w tegorocznym czempionacie sprawia drugi z naszych reprezentantów Krzysztof Kasprzak. Wciąż aktualny indywidualny wicemistrz świata notuje fatalny sezon i nic nie wskazuje na to, by nagle miało to ulec zmianie. Kapitan Stali Gorzów musiałby w ostatnich czterech turniejach zaliczyć już tylko same znakomite wyniki, by móc przedłużyć cień swoich szans na pozostanie w elicie. Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest jednak taki, że Kasprzak pożegna się po tym sezonie z jazdą w cyklu. Dość powiedzieć, że do tej pory nie potrafił on wyprzedzić w klasyfikacji nawet kontuzjowanego od trzech miesięcy Hampela, który odjechał w tym roku zaledwie&helhellip; trzy turnieje. Wychowanek Unii Leszno traci do „Małego” 5 punktów.
Z dziką kartą w sobotnich zawodach wystartuje Aleksander Conda. Dla 25-latka będzie to już drugi taki start w karierze w Grand Prix i drugi w Krsko. Przed dwoma laty były zawodnik KSM Krosno zajął 13 miejsce, zdobywając 3 punkty i okazując się lepszym m.in. od Jonssona. Rezerwę toru stanowić będą Denis Stojs i Ziga Kovacić.
Troy Batchelor i Chris Harris wystąpią w zawodach w Słowenii bez udziału w sesji treningowej. Obaj zawodnicy biorą udział w piątkowych zawodach ligowych w Polsce, reprezentujący barwy ŻKS ROW Rybnik.
Lista startowa:
1. Andreas Jonsson (Szwecja) #100
2. Jason Doyle (Australia) #69
3. Aleksander Conda (Słowenia) #16
4. Troy Batchelor (Australia) #75
5. Tomas H. Jonasson (Szwecja) #30
6. Maciej Janowski (Polska) #71
7. Nicki Pedersen (Dania) #3
8. Chris Harris (Wielka Brytania) #37
9. Greg Hancock (USA) #45
10. Tai Woffinden (Wielka Brytania) #108
11. Michael Jepsen Jensen (Dania) #52
12. Niels Kristian Iversen (Dania) #88
13. Matej Zagar (Słowenia) #55
14. Krzysztof Kasprzak (Polska) #507
15. Chris Holder (Australia) #23
16. Peter Kildemand (Dania) #19
17. Denis Stojs (Słowenia) #17
18. Ziga Kovacić (Słowenia) #18
Sędzia: Marek Wojaczek (Polska)
Prezydent Jury FIM: Wolfgang Glas (Niemcy)
Początek: godzina 19:00
Transmisja: Canal+ (od godziny 18:40)