Fogo Unia Leszno w niedziele 13 września awansowała do finału PGE Ekstraligi. Pokonała na własnym torze ekipę z Torunia w stosunku 53:37. Piter Pawlicki zainkasował w tym meczu razem z bonusami płatny komplet punktów.
Piotr Pawlicki nie myślał w ogóle o niedzielnym spotkaniu. Relaksował się w domu siedząc przed konsolą do gier. Młodszy z klanu Pawlickich jest człowiekiem, który bardzo wierzy w Boga, co przeważnie podkreśla. -Nie stresowałem się tym meczem, siedziałem w domu, grałem we FIFE i myślałem o czym kompletnie innym, żeby nie zawracać sobie głowy o tym, że jedziemy o to czy będziemy w finale. Jeśli Bozia nam da to tak sobie mówiłem, że będziemy w tym finale.
Piter zapytany o to czy czuł presje przez fakt, że pojedzie w biegach nominowanych odpowiedział: Tak jak mówiłem nie zwracałem na to uwagi, po prostu jechałem. - Jaka jest na to recepta? - Szczerze nie wiem, taki po prostu jestem. - powiedział z uśmiechem na ustach.
Piotr zainkasował w niedziele komplet 15 punktów licząc bonusy i został wybrany na najlepszego zawodnika meczu. Przed meczem Pawlicki był zapytany o to czy zdobędzie komplet w tym meczu. -Nigdy staram się nie zapeszać tego co będzie w meczu, więc zawsze mówię oby tak było. W każdym meczu daję z siebie 110% , gdy mam byczka na piersi, więc żadna dodatkowa presja nie dochodziła. Wiedziałem, że muszę robić to co robiłem przez cały sezon. Wiadomo nie zawsze było tak wesoło na stadionie w Lesznie, ale to był chyba tylko jeden mecz, właśnie z Toruniem gdy zrobiłem tylko pięć punktów. Można powiedzieć, że od jakiegoś czasu to Leszno mi pasuje.
Fogo Unia Leszno w finale zmierzy się z Betardem Spartą Wrocław, zapytany o to czy bój będzie tak samo ciężki, a może cięższy czy lżejszy niż półfinał z KS Toruń "Piotruś Pan" odpowiedział - Do finału dostali się najlepsi. Wiadomo, że mecz z Wrocławiem będzie bardzo ciężki.
Po przyjeździe komisarza toru do Leszna zarządzono ubijanie toru, aby stał się twardszy. Piter ostro skomentował tą sprawę i sądzi, że komisarze "robią" nawierzchnię pod przyjezdnych. -Tor zazwyczaj jest inny, niż na treningach. Przyjeżdżają komisarze do Leszna i preparują tor pod przeciwnika, żeby było twardziej i tylko twardziej. Zawsze trenujemy na innym torze, a jak jest mecz to nawierzchnia różni się bardzo od tych na treningach. To nie jest nasza zasługa, a komisarzy. - zakończył Pawlicki
Weronika Pizoń (za: inf. własna)