-Leszno w finale nie jest zaskoczeniem, Wrocław tak trochę. Większym zaskoczeniem patrząc przed sezonem, byłoby wejście Tarnowa do finału. Wrocław nie ma się czego wstydzić. Drużyna bardzo mocna, z liderem Mistrzem Świata na czele, z bardzo dobrym świetnym juniorem, kompletnym zespołem. To nie jest sensacja, że są w finale. To nie stało się przez przypadek. Świetnie wykorzystywali atut własnego toru, na samym początku i nadal to robią. Nawet w Częstochowie mają własny tor wrocławski. Wielkie brawa dla nich. Byli zdeterminowani. Też im się świetnie ułożyło, że większość zawodników złapało formę w tym roku, do tego wyskoczył Maksym Drabik. To nie przypadek, że będą jechać o złoto. Co do Unii Leszno po Piotrku Pawlickim można się spodziewać tylko zwycięstw. To zawodnik taki jak Zmarzlik. Obaj są nie do zatrzymania w tym roku, są w gazie. Jak nie wygrywa, to walczy o zwycięstwo i to pewny punkt zespołu. W przeciwieństwie do Wrocławia, Leszno zbudowane jest dla złota i po złoto. Tak było od początku sezonu. Taki był plan, jest to taki dream team. Świetni zawodnicy, bez dziur w składzie, właściwie więcej zawodników niż miejsc w składzie. Ale to wykorzystują właściwie. Złapali trochę zadyszkę, bo wygrali rundę zasadniczą zdecydowanie, byli najlepszym zespołem, a jednak ten półfinał nie do końca się ułożył. Niewiele zabrakło, że by z niego wypadli. Bo Torunianie zaskoczyli ich u siebie swoim torem. Przez 12 biegów prowadzili właściwie w tej rywalizacji, również w Lesznie. Tutaj dużo ich nerwów kosztowało leszczyńskich kibiców, działaczy i zawodników, żeby się znaleźć w finale. No ale są i chcą walczyć o złoto i wciąż są faworytem. Wcale się nie zdziwię, jeśli Wrocławianie wygrają. Po pierwsze będą jechali na własnym torze, który będzie prawdopodobnie tak przygotowany, jak na meczu z Lesznem a pamiętamy, jak to się skończyło. Przede wszystkim poważnymi upadkami, oby tego nie było. Myślę, że nawierzchnia będzie podobna tak jak z Unią Tarnów. Trudna dla gości. Trudna w dopasowaniem i Leszczynianie mogą mieć trochę problemów w Częstochowie, ale Leszczynianie to nie drużyna tarnowska. Trochę się boję tego meczu, bo będzie ostro, ale jest to finał, mecz o złoto. Wszystko w rękach zawodników, ich głowach. Co do czerwonych kartek na meczu: studzą głowy, ale w większości były niesłuszne, ale przemawiają do wyobraźni zawodników.