Dziesięciopunktowa porażka KS Toruń na własnym torze z Unią Tarnów praktycznie przekreśla szanse drużyny z grodu Kopernika na wywalczenie brązowych medali. Wiele dyskusji wywołał sposób przygotowania nawierzchni na Motoarenie na to spotkanie. To co sprawdziło się w meczu przeciwko Fogo Unii Leszno, kompletnie nie zdało egzaminu w meczu przeciwko ?Jaskółkom?.
- A czy tak naprawdę mieliśmy wybór? Całą rundę zasadniczą męczyliśmy się, tylko z MrGarden GKM Grudziądz i Stalą Gorzów przekroczyliśmy granicę 50 punktów, ale umówmy się: to najsłabsze wyjazdowe drużyny w tym sezonie, a w starciu ze Stalą jeszcze wyjątkowo dnia nie miał Bartek Zmarzlik - broni decyzji podjętej przez sztab szkoleniowy KS Toruń, manager Jacek Gajewski.
Po czym dodaje: - Z Unią Tarnów na standardowym torze ledwo zremisowaliśmy. Radykalna zmiana i ryzyko było konieczne w play-off. Każdy z naszych zawodników miał okazję potrenować przed meczem, może poza Łagutą, który startował w SEC. Nie rozumiem w czym tkwił problem, Paweł Przedpełski pokazał, jak można wygrywać na twardej nawierzchni.
Gajewski uważa, że na toruńskim torze powinno dojść do zmian, tak aby miejscowa drużyna czuła się na nim bardziej komfortowo: - Koniecznie trzeba dosypać nowej nawierzchni, można zastanowić się nad ruszeniem krawężników i lekką zmianą geometrii. Z tego już się więcej nie da wycisnąć, Motoarena dla wszystkich stała się otwartą księgą. W roli gospodarza poradzi sobie jeszcze bardzo mocna drużyna, ale wielkiego atutu mieć nie będzie, obojętnie w którą stronę zmienimy tą nawierzchnię. Gdybyśmy teraz mieli jeszcze jeden mecz u siebie, to naprawdę, nie wiedziałbym, jaki tor przygotować, żeby nam sprzyjał - kończy manager torunian.
Spotkanie rewanżowe w Tarnowie w niedzielę o godzinie 16:30.