Falubaz w tym roku powinien nosić miano największego pechowca. W drużynie z południowej części lubuskiego kontuzje nie odpuszczały, szpital to chyba adekwatne słowo. Falubaz to klub z tradycjami. W sumie od 2008 roku, faza Play Off nie odbywała się bez ich udziału. Trochę historii: brąz w 2008, w 2009 złoto, 2010 srebro, 2011 złoto, 2012 brak medalu, 2013 złoto, 2014 brak medalu i 2015 brak fazy Play Off. Katem tego wszystkiego okazał się ten pechowy 2013 rok, ale o tym za chwilę.
Miałam dylemat, jeśli chodzi o bohatera. Wybrałam Australijczyka. Mimo że w Zielonej Górze pojawił się tak naprawdę dopiero w połowie lipca. Jego transfer był dla wielu zaskoczeniem. Kangur miał mały epizod, parę lat prędzej jako nastolatek z szalikiem drużyny z Grodu Bachusa. No ale nie ważne, Darcy na torze był niczym armata, szybki i skuteczny nie można zapomnieć o waleczności, ten chłopak cieszył wszystkich swoją jazdą. Darcy Ward to wielki żużlowy talent bez dwóch zdań. Darcy swój debiut w barwach Falubazu zaliczył 19 lipca, jadąc przeciwko drużynie z Wrocławia. Na 6 biegów wywalczył 13 punktów. Jak dla mnie dobry wynik, zwłaszcza po rocznej przerwie. Gorzej było jedynie w meczu z Unią Tarnów, gdzie na 7 biegów zdobył jedynie 7 punktów. Z Rzeszowa wywiózł 10 oczek. Jeszcze w Tarnowie wywalczył 14 punktów. To jednak nic w porównaniu z tym, co działo się 9 sierpnia, na lubuskich derbach. Australijczyk spóźnił się na mecz, przyjechał w sumie chwilę przed swoim pierwszym biegiem. Ubierał się w biegu, wszystko robił na ostatnią chwilę. Nie był na próbie toru, nie był pewny tego, co go czeka. Przecierałam oczy ze zdumienia i nie mogłam uwierzyć w to, co się działo. Myślałam, że na motorze siedzi nie Ward, tylko jakiś kosmita, nieziemsko szybki, jakby z innej planety. Tym bardziej wynik 20 punktów na 7 biegów mówi sam za siebie. Trzeba mieć nie tylko sprzęt, ale i talent, a to Ward miał. W Lesznie też Darcy zrobił swoje. Ten fatalny dzień, który kibice tego czarnego sportu zapamiętają na długo, mianowicie 23 sierpnia. Mecz przy W69. Ten felerny ostatni bieg, Australijczyk walczył do samego końca, mimo że był to bieg już o pietruszkę. Niestety fatalnie się to zakończyło. Choć od tego momentu minęło już trochę czasu. Mnie nadal łzy cisną się do oczu. Tym bardziej w ekipie Sławomira Dudka bohaterem jest dla mnie WIELKI Darcy Ward.
Czas na kit w drużynie z południa województwa lubuskiego. Paru zawodników zaliczyło wtopy, niektórzy kibice też święci nie byli. Ostatnio głośno było o Falubazie i to niestety, ale nie w sensie pozytywnym. Winnych było kilku. Postawiłam jednak na zarząd klubu. Po sezonie okazało się, że klub boryka się ze sporymi problemami finansowymi. Czarny scenariusz jest taki, że w przyszłym roku w PGE Ekstralidze może zabraknąć zespołu z Zielonej Góry, przez problemy finansowe mogą nie dostać licencji. Senator Robert Dowhan związany z klubem w mediach powiedział otwarcie, że problemem jest finał z 2013 roku między Spar Falubaz Zielona Góra a KS Toruń. Dla przypomnienia mecz finałowy przy Wrocławskiej się nie odbył, przez co ucierpiały finanse. Do tej pory toczy się spór sądowy w tej sprawie. Na domiar złego dużą stratą jest brak fazy Play-Off. Bo jakby nie patrzeć to 2 mecze mniej (jeśli chodzi o dom). Pod uwagę bierze się trzy scenariusze: najbardziej negatywny ogłoszenie upadłości, liczenie na to, że pojawi się sponsor, który zasili klubową kasę, mówi się tu o dwóch milionach złotych. Trzeci to sprzedaż akcji dla sponsorów, przyjaciół i osób związanych z klubem.
Mnie zastanawia jedno: jak można było doprowadzić do takiej sytuacji? Księgową nie jestem, ale ludzie zarządzający kasą klubową powinni wiedzieć na ile można sobie pozwolić, co powinno być w budżecie. Mam jednak nadzieję, że Falubaz sobie z tymi problemami poradzi i że w 2016 roku derby lubuskie się odbędą.