Za nami skrótowa analiza wg liter drużyn z Grudziądza i Gorzowa. Przyszedł czas na kilka słów o tegorocznym sezonie Spar Falubazu Zielona Góra, który z pewnością do zbyt udanych nie należał, z różnych zresztą względów.
F-A-L-U-B-A-Z Zielona Góra
F jak... fatum, które prześladowało w tym roku klub z lubuskiego. Dokładniej rzecz ujmując, plaga kontuzji storpedowała tę drużynę, a zaczęło się przecież już na samym początku. Z kontuzjami zmagali się Jonsson, Protasiewicz, poważna kontuzja Hampela, ciągłe problemy Walaska, no i w końcu tragedia Darcy'ego Warda. Nawet po zakończeniu sezonu ligowego fatum nie opuściło Falubazu, bo przecież na świeżo możemy przeczytać o stłuczonym płucu Alexa Zgardzińskiego w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski Par Klubowych. To jednak koszmar Australijczyka podciął zielonogórzanom skrzydła do reszty, choć przecież wcześniej też łatwo nie było. W momencie złamania nogi przez Hampela, było pewne, że ten sezon będzie jednym z trudniejszych od wielu lat. Tak też się stało, bo „Myszy” nie awansowały do fazy play-off, co już rozpatrywano w kategorii sporej porażki. W przedsezonowych prognozach Falubaz miał bić się o medale. Gdyby nie kontuzje, prawdopodobnie by tak było. Na to jednak nie ma mądrego.
A jak... Andreas Jonsson, o którym trzeba napisać kilka słów. Wydaje się, że Szwed swoje najlepsze lata ma daleko za sobą. Miał być jednym z liderów zielonogórskiego zespołu, tymczasem wykręcił średnią nieco ponad 1,3 punktu na bieg ! To najgorszy wynik wśród seniorów Falubazu w tym roku. Może faktycznie szwedzki żużlowiec powoli myśli o odejściu na sportową emeryturę i przejściu do interesów. Bydgoska Polonia wciąż nie została wykupiona, a przecież Jonsson złożył swoją kandydaturę. Trudno oczekiwać, by ten zawodnik pozostał w Zielonej Górze, chociaż o transferach tego klubu na razie ciężko rozmawiać, w kontekście niepokojących informacji o kłopotach finansowych.
L jak... „luzacki” tryb życia Aleksandra Łoktajewa. Doping w sporcie to rzecz powszechnie znana. Niestety, coraz częściej się w nim pojawia i coraz częściej również w żużlu. Łoktajew, jeśli wierzyć jego słowom, zapalił marihuanę i nieświadomy tego, jak długo jej związki utrzymują się w organizmie, został przyłapany przez kontrolę. Jeśli tłumaczenie jest prawdziwe, to wg mnie bardzo infantylne. Jak zawodowy sportowiec, który żyje z dyscypliny, którą uprawia, może nie wiedzieć takich rzeczy? Czy sportowcy nie są uświadamiani, że po zażyciu tego typu środków, związki w nich zawarte mogą wyjść w badaniach nawet po bardzo długim czasie? A może wcale ten czas nie był tak duży, jak przedstawiał to „Sasza”? Inna kwestia, że sportowiec raczej nie powinien mieć zbyt wiele do czynienia z używkami i raczej od nich stronić, a już na pewno wtedy, kiedy sezon w pełni. Przynajmniej sportowiec profesjonalny.
U jak... Unia, która wydaje się być katem Falubazu w ostatnim czasie. Oczywiście chodzi o tę tarnowską, bo moim zdaniem to właśnie przegrana z „Jaskółkami” była punktem kluczowym w kontekście walki o play-offy. „Myszki Miki” przegrały z tarnowianami mecze u siebie i na wyjeździe, a przecież w tamtym sezonie też konfrontacji z tą drużyną dobrze nie wspominają.
B jak... bachusowy gród. Tak często nazywa się Zieloną Górę, gdzie aktualnie klub żużlowy walczy, by w przyszłym roku jechać w najwyższej lidze. Ostatnie doniesienia mediów jasno wskazują na to, że nie dzieje się tam dobrze. Jak kryzys, to wiadomo, że chodzi o pieniądze, których rzekomo dość dużo klub zalega m.in. Jarosławowi Hampelowi. Pytanie zasadnicze, czy Falubaz w ogóle otrzyma licencję, choć najnowsze informacje mówią, że powinien. Ciężko sobie nagle wyobrazić Ekstraligę bez Zielonej Góry, ale po latach tłustych, zazwyczaj są te chude. Kto wie, czy ubiegły rok i porażka w play-offach nie była ich początkiem?
A jak... ambicja Patryka Dudka. Wiele można mówić o niestabilnej formie seniorów, ale akurat powracający do ścigania Patryk Dudek nie zapomniał jak się ściga i pokazywał się z bardzo dobrej strony. Na jego nieszczęście, zielonogórzanie przedwcześnie zakończyli sezon (poroniony system, w którym drużyny z miejsc 8 i 6-5 kończą rywalizację w sierpniu) i Patryk nie mógł do końca rozwinąć skrzydeł. Zapomniał też najwyraźniej zatankować swój motocykl do pełna podczas Zlotej Priby, gdzie wg doniesień brakło mu paliwa podczas sześciu kółek, które zawodnicy mieli do przejechania w biegu finałowym. Myślę jednak, że możemy być spokojni. Wszyscy, którzy martwili się, że roczna przerwa może źle wpłynąć na karierę tego zawodnika, mogą raczej odetchnąć z ulgą. Miejmy nadzieję, że będziemy mieć jeszcze z niego sporo pociechy.
Z jak... zmartwienie (punkt związany z literką „B”). Wydaje się, że mają je kibice i chyba przede wszystkim działacze zielonogórskiego klubu. Jeśli faktycznie sytuacja finansowa klubu jest tak koszmarna, jak przedstawia się to w mediach, to powody są spore. Niepewna jest przyszłość Hampela, widać wyraźne braki w formacji juniorskiej, część seniorów zawiodła. Zakładamy, że klub zostanie w Ekstralidze. Co jednak dalej? Rewolucja? Można pomyśleć, ale trzeba mieć na nią pieniądze. Najbliższe tygodnie powinny dać wiele odpowiedzi, choć na ostateczne werdykty procesu licencyjnego trzeba jeszcze poczekać. Pewne jest to, że dobrze nie jest i nie ma co mydlić oczu. Osobiście uważam, że Falubaz wnosi dużo dobrego do tej ligi pod kątem czysto sportowym i szkoda, gdyby podzielił losy Włókniarza, czy opolskiego Kolejarza.
Kolejnym klubem, którego rozłożymy na czynniki pierwsze będzie
toruński Apator. Zapraszam wkrótce i odsyłam również na swojego bloga, gdzie można znaleźć wszystkie części „żużlowej literomanii” i nie tylko --->
odszprycy.wordpress.com
Amadeusz Bielatowicz (za: inf. własna)