Wszystko pięknie, ładnie tego przecież chcieliśmy, my tzn. kibice z Gorzowa i okolic. Nie od dziś jednak wiadomo, że ilu mieszkańców tyle opinii. Jeden z gorzowskich radnych powiedział, że mieszkańcy chcieli turnieju Grand Prix, to go mają. Zdania są jednak bardzo podzielone. Jedni są zachwyceni, inni trochę mniej. Znajdą się tacy co uważają, że GP to przeżytek, lepiej zainwestować w SEC. Nie można zapomnieć o tych wiecznie narzekających malkontentach, którzy szukają dziury w całym, uważają, że to strata kasy. Dyskusję wzbudza temat promocji miasta.
Jakie jest moje zdanie na ten temat? Kocham żużel, powiedziałabym nawet, że jestem żużlo-maniaczką. Czarny sport to moja druga wielka miłość. Dlatego cieszę się, że prócz ligi będziemy mieć też turniej, który wyłoni kolejnego Indywidualnego Mistrza Świata. W dzień GP w Gorzowie czuć, że miasto wreszcie żyje. Przyjeżdżają ludzie z różnych zakątków. Kibice wymalowani, z flagami w dłoniach, na plechach. Ubrani w barwy swojego kraju. To piękny widok. Nawet nie przeszkadza mi to, że w mieście robi się tłoczno. Parkingi są pozajmowane i te tłumy podążające na Jancarza. W powietrzu czuć atmosferę. Nie ma podziału na Zieloną Górę, Gorzów, Leszno, Toruń, Ostrów czy inne ośrodki żużlowe. Wszyscy kibicujemy Polakom. Emocje są, jest adrenalina, czyli to, co uwielbiam. Jest moc. Cieszę się, że podpisano umowę z firmą BSI na kolejne lata, tym bardziej że gorzowski junior Bartek Zmarzlik, będzie stałym uczestnikiem cyklu GP w sezonie 2016. To przecież nasz wychowanek, tym bardziej to promocja dla miasta. Do grona Polaków dołączył również znakomity Piotr Pawlicki. Emocje gwarantowane. Trafia mnie trochę jak słyszę teksty typu ,, co miasto będzie z tego mieć''. Przecież fani, którzy przyjeżdżają do Gorzowa, śpią w naszym mieście, robią zakupy, zwiedzają. Może zechcą tu kiedyś wrócić?
Miasto nad Wartą żyje żużlem, można to zaobserwować w sezonie, gdzie na Śląską podążają całe rodziny. Nie chwaląc się mamy jedną z najlepszych frekwencji w lidze. Nawet mimo tej padaki, którą w tym roku jechali nasi (prócz Bartka). Kibice nie zawiedli. Jedyną rzeczą, która trochę zniechęca do zawitania na Stadion im. Edwarda Jancarza w czasie GP, są cenny biletów. Nie wszystkich stać na to, aby wydać parę stówek tak na parę godzin. Rozumiem, że obiekt trzeba utrzymać, zapewnić ochroną itp. Może warto obniżyć ceny? Z drugiej jednak strony jak się coś kocha, to zrobi się wszystko. Poza tym taka impreza jest tylko raz w roku. Portfele zostawmy jednak w spokoju. Plusem kolejnym jest nasz piękny stadion. Gorzowski owal jest jednym z lepszych na świecie, prezentuje się znakomicie. No ale przecież to nie jest ważne, jak wygląda stadion, liczą się emocje i ściganie.
Teraz trochę z innej perspektywy. Jak ja widzę Gorzów? Miasto z dziurawymi drogami, krzywymi chodnikami, z kolejną galerią handlową, z blokami z wielkiej płyty, brakiem parkingów itp. itd. I jest jedna taka rzecz na którą, kiedy spoglądam z balkonu: Stadion Jancarza. Wtedy złość na to miasto, które do ideałów ma daleko, idzie w zapomnienie. Niesamowite miejsce to coś, co warto pokazać przyjezdnym, znajomym, rodzinie. Kiedy tam zmierzam, zwłaszcza w sezonie towarzyszą mi różne emocje. W ubiegłym roku euforia, łzy szczęścia. W tym niestety rozczarowanie.
Jestem zdania, że w życiu trzeba mieć jakąś pasję, kochać coś. Kocham żużel, będzie mi ciężko przeżyć zimę bez tego pięknego, czasem okrutnego, ale jakże pasjonującego sportu. Cała ja było o wszystkim i o niczym, ale czy do końca na temat?