Nie od dziś wiadomo, że Falubaz Zielona Góra ma problemy finansowe. Po zakończonym sezonie okazało się, że dług wynosi około dwóch milionów złotych. Teraz działacze klubu szukają rozwiązania tej trudnej sytuacji. Pomysł jest, trzeba tylko znaleźć zainteresowanych.
Włodarze Falubazu chcą odsprzedać cześć akcji klubu pięciu podmiotom. Wartość sprzedanych akcji ma sięgać, wspomniane wcześniej, dwa miliony złotych.
- Model pięciu osób, które miałyby nabyć pakiet akcji warty dwa miliony złotych, to jest wariant, który uważamy za optymalny. Chcemy, żeby było kilka firm, które stoją za klubem i w sytuacjach, kiedy na koniec sezonu brakuje pieniędzy albo są jakieś nagłe potrzeby, traktują to jako jedną ze swoich spółek i ewentualnie ją dokapitalizują - informuje Marcin Grygier, rzecznik prasowy Falubazu.
Póki co brakuje zainteresowanych wzięciem udziału w takim przedsięwzięciu. Sternicy klubu zdają sobie sprawę, że inwestowanie w zespół, który boryka się z problemami finansowymi, to nie jest atrakcyjne rozwiązanie. Liczą jednak, że znajdą się chętni, by wesprzeć klub w potrzebie.
- Na tę chwilę niestety nie mamy pięciu zdecydowanych osób, które chciałyby te akcje objąć. Natomiast jest kilka firm poważnie zainteresowanych. To są trudne rozmowy, bo trzeba pamiętać, że dla przeciętnego kibica kupuje się wielki Falubaz, wielką tradycję. I ja też to tak odbieram, bo jestem kibicem. Myślę, że dla ludzi, którzy mają duże pieniądze, są lepsze miejsca, żeby zainwestować tak spore kwoty, zwłaszcza, że nabywają klub, który dopiero "zejdzie" z długów, po sprzedaniu nowej emisji akcji. I właściwie jest to przedsiębiorstwo niedochodowe. Dziś kluby sportowe w Polsce, to nie są miejsca, gdzie się zarabia - zakończył Marcin Grygier.