Tragiczne zdarzenia rozpoczęły się 6 czerwca podczas IV półfinału Drużynowego Pucharu Świata na żużlu. Początek zawodów był spokojny aż do 4 biegu… Pod taśmą ustawili się Linus Sundstoroem , Eduar Krcmar, Jarosław Hampel oraz Witalij Biełousow. Przez nieodpowiedzialne zachowanie Szweda doszło do wypadku. Zawodnik nie pozostawił miejsca dużo szybszemu Witalijowi Biełousowowi tym samym musiało dojść do kolizji. Przyciśnięty do bandy Rosjanin stracił panowanie nad motocyklem i z impetem upadł na tor. W momencie upadku Rosjanina w jego maszynę uderzył nadjeżdżający Jarosław Hampel. Kapitan reprezentacji Polski zeskoczył z motocykla. Jednak podczas upadku nieszczęśliwie wpadł pod bandę i uderzył w jej drewnianą część. Na stadionie zapanowała cisza. Jarosław Hampel przez dłuższą chwilę nie wstawał z toru. Dzięki pomocy ratowników medycznych został zabrany do karetki pogotowia. Stan zawodnika wskazywał na poważne obrażenia, dlatego podjęto decyzję o natychmiastowym zabraniu go do miejscowego szpitala. W ciągu dwóch godzin po wypadku władze szpitala poinformowały o stanie Polskiego zawodnika. Spiralne złamanie kości udowej z wieloma odłamami i krwotokiem – taka była przerażająca diagnoza. Po kilku dniach pobytu w Gnieźnieńskim szpitalu Jarosława Hampela czekała podróż do Rehasport Clinic w Poznaniu, gdzie przeprowadzono kolejna operację złamanej kości. Obecnie reprezentant biało – czerwonych jednocześnie kapitan Spar Falubazu Zielona Góra jest pod stałą opieka ortopedy i regularnie uczęszcza na rehabilitację. Niestety nadal do końca nie wiadomo kiedy zmieni salę rehabilitacyjną na tor żużlowy.
Zdecydowanie tor w Gnieźnie nie był szczęśliwym miejscem. Zaledwie kilka dni po wypadku Jarosława Hampela doszło tam do kolejnych niebezpiecznych zdarzeń. Dnia 28 czerwca odbywał się tam mecz między Startem Gniezno, a Orłem Łódź. Fatum? Zła aura? Takie pytania padały pośród zawodników, kiedy to niebezpiecznemu upadkowi uległ Borys Miturski i Jakub Jamróg. W trakcie jazdy Borys Miturski nie zdołał zapanować nad maszyną i z impetem uderzył o bandę, zahaczając Jakuba Jamróga . Obaj zawodnicy przez jakiś czas pozostawali na torze. Pomoc lekarska i tym razem okazała się niezbędna. Po chwili Borys Miturski wstał i samodzielnie udał się do parku maszyn. Na szczęście był tylko lekko poobijany. Niestety sytuacja drugiego z zawodników nie wyglądała tak dobrze. Jakub Jamróg został zabrany do karetki pogotowia i w niej opuścił tor… Po zawodach okazało się, że kolejnym gościem Gnieźnieńskiego szpitala znów okazał się zawodnik czarnego sportu. Jakub Jamróg uskarżał się na ból nogi i ręki, niestety nie bez przyczyny. U Polaka stwierdzono złamanie kości śródstopia oraz złamanie ręki. Sytuacja była fatalna. Jednak Jakuba czekała tylko dwumiesięczna przerwa od sportu.
Żużel to bardzo niebezpieczny sport. W ciągu kilku sekund potrafi zmienić życie czasem na lepsze innym razem na gorsze. Jednak każdy zawodnik podkreśla, że miłość do żużla jest warta każdego bólu i nawet chwilowa rozłąka pokazuje im jak bardzo są uzależnieni. Specyficzny zapach metanolu unoszący się nad stadionem, warkot silników i ogromna adrenalina to coś z czego nie można zrezygnować!